Do zaginięcia Iwony Wieczorek doszło w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku. Wówczas 19-latka wyszła ze znajomymi do klubu Dream Club w Sopocie. Do domu wracała w pojedynkę, ale po drodze stało się coś, co sprawiło, że do celu nigdy nie dotarła.
O godz. 3:07 kamera zarejestrowała skręcającą w promenadę Iwonę Wieczorek. Po drodze dzwoniła do znajomych, z którymi była na imprezie. Po 4:00 jej telefon był już nieaktywny. Po raz ostatni nagrała ją kamera przy wejściu nr 63 na plażę w Gdańsku Jelitkowie. Właśnie tam ślad po Wieczorek się urywa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na temat jej losów pojawiło się mnóstwo spekulacji. Teraz do tajemniczej sprawy odniósł się dziennikarz śledczy Mikołaj Podolski, autor książki "Łowca nastolatek". - Możemy zakładać, że rozwiązanie sprawy Iwony Wieczorek zna najwyżej kilka osób - powiedział "Super Expressowi".
Jeżeli nie będzie ciała, to nigdy ta sprawa nie zostanie wyjaśniona. Zawsze będą jakieś wątpliwości, jakieś zagadki. Jeżeli będzie ciało, śledczy, którzy teraz zajmują się tą sprawą, z pewnością dadzą radę ją wyjaśnić. Na ciele czy ubraniu zawsze powinny zostać jakieś ślady DNA. Krąg osób podejrzewanych jest określony. Natomiast ja, cały czas jestem pesymistą. Cały czas, od kiedy zająłem się tą sprawą, jest we mnie niewiara, że ona się rozwiąże. Chciałbym, żeby ktokolwiek przyniósł jakieś właściwe rozwiązanie. Być może będzie to Archiwum X - dodał.
Co się stało z Iwoną Wieczorek? Dwa scenariusze
Podolski opisał też dwa zaskakujące scenariusze. Pierwszy z nich zakłada samouprowadzenie.
Media mocno wybieliły jej osobę. Wątek samouprowadzenia był poważnie brany pod uwagę. Śledczy mieli swoje powody - zaznaczył dziennikarz.
Drugi scenariusz mówi o pochowaniu ciała Iwony Wieczorek jako NN (osoba nieznana). - Cały czas nie mogę wykluczyć, że Iwona jakimś cudem znalazła się w morzu. W okolicy Gdańska zwłoki często są niesione przez prądy na wschód. Musimy zostawić sobie chociaż jeden procent szans, że zwłoki mogły zostać zniesione do Obwodu Kaliningradzkiego albo na Litwę i tam mogło dojść do jakieś pomyłki przy identyfikacji ciała - stwierdził Podolski, cytowany przez "SE".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.