DeSantis chce zostać prezydentem USA, ale najpierw będzie musiał pokonać Donalda Trumpa w walce o nominację Republikanów. Czy ma na to szansę?
Jak przekazało biuro szeryfa hrabstwa Orange, w sobotę kilkanaście osób zebrało się przed parkiem rozrywki Walt Disney World w Orlando na Florydzie, by... wymachiwać flagami z nazistowskimi symbolami. To osobliwy gest poparcia dla gubernatora Rona DeSantisa.
Demonstrujący przynieśli też zdjęcie gubernatora oraz plakat z hasłem z jego kampanii, które brzmi "DeSantis 2024 – Uczyńmy Amerykę Florydą".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dobry Boże, dokąd zmierza ten świat? Czym jest Floryda – dokąd zmierza Ameryka? - zastanawia się w rozmowie z USA Today Lisa Gause, mieszanka Florydy, która przyglądała się manifestacji.
W podobnym tonie wypowiedziała się Anna Eskamani, polityczka i aktywistka z Florydy.
To absolutnie obrzydliwe widzieć powszechną obecność nazistów na Florydzie, a jeszcze bardziej niepokojące, gdy trzymają znaki i flagi sygnalizujące poparcie dla ludzi takich jak gubernator DeSantis. Każda osoba, niezależnie od ideologii politycznej, powinna to potępić. Floryda jest stanem zbudowanym na różnorodności i zawsze będziemy przeciwstawiać się bigoterii i nienawiści - skomentowała Eskamani.
Biuro szeryfa: ''ludzie mają prawo demonstrować''
''Biuro szeryfa hrabstwa Orange potępia mowę nienawiści w jakiejkolwiek formie, ale ludzie mają prawo demonstrować zgodnie z Pierwszą Poprawką'' - przekazano w oświadczeniu.
W maju ubiegłego roku podobny protest odbył się w tym samym miejscu. Demonstrujący również przynieśli nazistowskie flagi. Florida Holocaust Museum wydało wówczas oświadczenie:
To smutny dzień dla ludzkości, kiedy nawet Disney World – "najszczęśliwsze miejsce na ziemi" – nie jest odporne na rażący antysemityzm.
Przypomnijmy, DeSantis 2024 roku, od ponad roku jest uwikłany w spór z Disneyem. Gigant branży rozrywkowej zatrudnia ponad 80 tys. ludzi, sprowadza na Florydę około 50 milionów gości rocznie i jest największym podatnikiem stanu.
Jednak po tym, jak były dyrektor generalny Disneya potępił ustawę nazywaną potocznie "Don’t Say Gay", pojawiły się informacje, że władze chcą zlikwidować specjalną strefę, w której działa Disney World. Był to jedynie początek wielomiesięcznego sporu.