Spotkanie akcjonariuszy Enei zaplanowano na wtorek 30 stycznia. Walne zgromadzenie zostało zwołane na wniosek ministra aktywów państwowych, który reprezentuje Skarb Państwa. Na spotkaniu ma dojść nie tylko do wymiany członków rady nadzorczej, ale także do podjęcia uchwały, która umożliwi pociągnięcie do odpowiedzialności poprzednie zarządy spółki.
Co ciekawe, do sądu trafił już pozew w tej sprawie, który został przygotowany przez kolejne zarządy Enei, wyłonione jeszcze za rządów Zjednoczonej Prawicy. Trafił on do Sądu Okręgowego w Poznaniu 28 grudnia 2023 roku.
Jeśli uchwała o pociągnięciu do odpowiedzialności nie zapadnie, to pozew upadnie. Z reguły kolejność w takich sprawach jest odwrotna — wskazał w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" radca prawny Krzysztof Łyszyk z kancelarii LWW Łyszyk Wesołowski i Wspólnicy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj też: Prawnik o szkolnych karach: są niezgodne z prawem
Menadżerowie zapłacą za swoje błędy? Do zwrotu nawet 656 mln zł
Historia elektrowni w Ostrołęce sięga 2009 roku. To właśnie wtedy zapadła decyzja o jej budowie. W 2011 roku został ogłoszony przetarg na jej wykonanie. Rok później ówczesny rząd podjął decyzję o wstrzymaniu budowy, którą uznano za nieopłacalną. W 2016 roku Energa wróciła do realizacji pomysłu.
Cztery lata później zapadła decyzja o wstrzymaniu budowy. Zburzono wybudowane pylony i zdecydowano o wybudowaniu w tym miejscu elektrowni gazowej.
Jak poinformował w mediach społecznościowych Janusz Piechociński, Enea będzie się domagała "od byłych menedżerów zapłaty 656 mln złotych z tytułu potencjalnej szkody wyrządzonej w związku z budową opalanego węglem bloku energetycznego Ostrołęka C".
Wśród osób, które mogą zostać pociągnięte do odpowiedzialności jest były członek rady nadzorczej, były wiceminister spraw zagranicznych i obecny poseł Prawa i Sprawiedliwości, Paweł Jabłoński. Ostateczne rozstrzygnięcia zapadną już w najbliższy wtorek.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.