Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...

Szukało go 300 policjantów. Bratowa Bartłomieja B. ujawnia

0

Każdego dnia przez ponad tydzień 300 policjantów poszukiwało Bartłomieja B. Mężczyzna miał, z użyciem siekiery, zamordować swojego ojca i brata. Gdy po okrutnej zbrodni zamknięto go w psychiatryku, okazało się, że mężczyzna uciekł. Tymczasem jego bratowa przerwała milczenie i ujawniła mediom kulisy tragedii.

Szukało go 300 policjantów. Bratowa Bartłomieja B. ujawnia
Mężczyzny każdego dnia poszukiwało 300 policjantów (Policja Lubelska)

To był dom wielopokoleniowy. Mieszkało w nim starsze małżeństwo, mające trzech dorosłych synów, ich synowa oraz wnuczka.

Mama wstała i weszła do kuchni. Zobaczyła, że tata leży przy oknie w kałuży krwi. Przybiegła do nas. Obudziła mojego męża i mnie. Mąż zbiegł pierwszy – tak w "Uwadze" relacjonuje wydarzenia feralnego dnia bratowa Bartłomieja B.

Niedługo później członkowie rodziny znaleźli zakrwawioną siekierę. Zaczęli sprawdzać, czy pozostali domownicy są cali i zdrowi. Wojtek, z którym Bartłomiej B. dzielił pokój, już nie żył. Na miejsce wezwano służby.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Putin znalazł czuły punkt. "To słabość Zachodu"

Rodzina Bartłomieja B. wciąż zastanawia się, czemu mężczyzna zamordował swoich bliskich. Dwie godziny po ucieczce z miejsca zbrodni zatrzymał rower, którym uciekał wzdłuż drogi. Wyjął z kieszeni telefon, który ukradł bratu, zadzwonił na policję i powiedział, co zrobił.

300 policjantów dziennie szukało go przez ponad tydzień

Bartłomieja B. umieszczono w szpitalu psychiatrycznym, z którego sam uciekł, wykorzystując nieuwagę strażników.

Na obecnym etapie prokuratura nie będzie udzielała informacji dotyczących szczegółów tego zajścia. Natomiast mogę stwierdzić, iż, w ocenie prokuratury, doszło do nieprawidłowości po stronie funkcjonariuszy służby więziennej – mówi prokurator Rafał Kawalec w rozmowie z "Uwaga TVN".

Mężczyznę po ok. 10 dniach złapali "łowcy głów". Starał się wyjechać najpierw na Słowację, a następnie przez inne kraje aż do Włoch. Trafił do aresztu.

W zeznaniach podczas pierwszego zatrzymania twierdził, że między nim a pokrzywdzonymi doszło do konfliktu na tle rodzinnym. Zdaniem bratowej Bartłomieja B. nie mogło chodzić o kwestie majątkowe.

Kwestia domu już dawno była rozwiązana. Dom miał przypaść mojemu mężowi. Nie wiem, jakby on miał urazę, to przyszedłby do nas - mówiła bratowa zatrzymanego.

Bartłomiejowi B. za podwójne zabójstwo grozi dożywocie.

Autor: EWS
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Zobacz także:
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić