10 tys. koron szwedzkich (ponad 4 tys. zł) — na tyle opiewał przelew, wykonany przez Szweda z miasta Enköping. Mężczyzna wykonał przelew po pisemnej rozmowie, podczas której umówił się z kobietą na seks. Szwed twierdzi, że tym samym ''zakupił usługę''. Teraz domaga się zwrotu pieniędzy.
Najwyraźniej kochankowie nie ustalili szczegółów przed spotkaniem. Kobieta przerwała schadzkę z mężczyzną, gdy ten poprosił ją o robienie rzeczy, które się jej nie spodobały i sprawiły, że poczuła się niekomfortowo. Rozczarowany mężczyzna postanowił więc, że pozwie kobietę i zażąda zwrotu przelanej kwoty.
Przelew w wysokości 10 000 koron szwedzkich stanowił zaliczkę na poczet zapłaty za usługę. Ponieważ kobieta jej nie wykonała, pieniądze muszą zostać zwrócone — napisano w uzasadnieniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sąd: kobieta nie musi zwracać pieniędzy
Jak informuje Polsat News, sąd rejonowy w Uppsali orzekł na korzyść pozwanej kobiety i zdecydował, że nie musi ona zwracać pieniędzy. Dlaczego?
W 1998 roku szwedzki parlament jako pierwszy na świecie zakazał kupowania seksu. Co istotne, postanowiono, że karane będą nie prostytutki, a osoby, które płacą za nierząd (kobiety traktowane są jak ofiary, zmuszane do nierządu). Za ''kupowanie seksu'' grozi kara pozbawienia wolności lub grzywna.
Osoba, która zdecydowała się popełnić przestępstwo, nie powinna mieć możliwości uzyskania pomocy systemu prawnego w odzyskaniu pieniędzy, które straciła w wyniku popełnienia przestępstwa — zdecydował sąd w Uppsali.
Zakaz pobierania zysku z nierządu, choć kontrowersyjny, ma coraz więcej zwolenników w Europie. W 2009 roku Norwegia i Islandia również zdecydowały, że karani będą klienci prostytutek i osoby organizujące prostytucję. Obywateli Norwegii zakaz kupowania usług seksualnych obowiązuje także podczas wyjazdów zagranicznych. Co ciekawe, jednym z pierwszych Norwegów, który zapłacił grzywnę, za skorzystanie z usług prostytutki poza granicami kraju był... parlamentarzysta.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.