Według Głównego Zarządu Wywiadu lokalne władze mają obawy, że może dojść do buntów w związku z silnym sprzeciwem miejscowej ludności wobec działań mobilizacyjnych na terenie Kraju Nadmorskiego. Policja i służby specjalne są w pełnej gotowości i planują przeciwdziałanie protestom.
Władze boją się buntów
Ukraiński wywiad zapewnia, że planowane jest wzmocnienie reżimu policyjnego w regionie, m.in. sprawdzenie działania systemów nadzoru wideo instytucji i organizacji we Władywostoku z zapewnieniem zdalnego dostępu do nich przedstawicielom organów ścigania.
Przewiduje się również, że w najbliższych miesiącach, nawet na usankcjonowanych przez władze imprezach masowych, przy wejściu zostaną zainstalowane wykrywacze metalu. Zdaniem ukraińskiego wywiadu, miejscowi nie popierają tzw. specjalnej operacji wojskowej i mobilizacji.
Powodów jest co najmniej dwa - obecność znacznej liczby etnicznych Ukraińców w regionie oraz duże niepowodzenia armii rosyjskiej w wojnie w Ukrainie.
Czytaj także: Desperacja Rosji. To chce importować z Korei Północnej
Putin o mobilizacji w Rosji
Władimir Putin wydał 21 września dekret o częściowej mobilizacji na wojnę z Ukrainą oraz zagroził "użyciem wszelkich środków", by bronić Rosji przed rzekomym zagrożeniem ze strony Zachodu. Według oficjalnych przekazów Kremla pod broń miało zostać powołanych około 300 tys. rezerwistów, lecz w ocenie niezależnego portalu Meduza mobilizacja mogła objąć nawet 1,2 mln mężczyzn, głównie spoza dużych miast.
Prezydent Rosji poinformował w piątek, że liczba Rosjan zmobilizowanych na wojnę w Ukrainie osiągnęła 318 tys. - Dlaczego tyle? Bo zgłaszają się ochotnicy. Liczba ochotników nie maleje - mówił rosyjski przywódca.