Wszystko działo się w latach 1995-2005. Tą sprawą żył cały kraj. Ośmiu pracowników sieci Biedronka postanowiło pozwać firmę za mobbing, łamanie przepisów BHP i wykorzystywanie w pracy.
Pracownikom udało się wygrać sprawę. Wypłacono im odszkodowania za niezapłacone nadgodziny mniej więcej w wysokości 30 tys. zł.
Dziś, jak podaje Gazeta Wyborcza, byli pracownicy zmagają się z ogromnymi problemami. Depresja związana z mobbingiem, lęki, alkoholizm po załamaniu w związku ze sprawą, ale przede wszystkim problemy zdrowotne, które niektórym osobom nie pozwalają na podjęcie nowej, lepszej pracy.
Byli pracownicy postanowili zawalczyć o odszkodowania. Jak podaje w swojej relacji Gazeta Wyborcza, część z nich żyje z niskich rent czy emerytur. Przeszłość wciąż się za nimi ciągnie.
Czytaj także: Szczepionka na koronawirusa. Generał jest przerażony
W sądzie górą była sieć. Co więcej, sprawa przysporzyła byłym pracownikom jeszcze więcej problemów pod postacią kosztów sądowych. Byłym pracownikom Biedronki postanowił pomóc mec. Lech Obara. Jak podaje Gazeta Wyborcza, za pomoc powodom nie wziął pieniędzy i pomógł spłacić część (25 tys.) ogromnych kosztów sądowych, jednak pozostałej części już spłacić nie może.