Jak wynika z ustaleń agencji Associated Press, w wyniku awarii doszło do odcięcia prądu na terenie całego obiektu. Trwała ona przez kilka godzin, w konsekwencji czego doszło do sparaliżowania pracy w ośrodku.
Przeczytaj także: Iran. Córka dokonała egzekucji własnej matki
Awaria prądu w Natanz w Iranie. Za zdarzeniem stoi izraelski wywiad?
Behrouz Kamalvandi wypowiedział się na temat zdarzenia w irańskiej telewizji państwowej. Rzecznik ośrodka nuklearnego przyznał, że na razie ekspertom nie udało się ustalić przyczyny awarii. Jednocześnie potwierdził, że zdarzenie nie przyniosło żadnych negatywnych konsekwencji.
Nadal nie znamy przyczyny tej przerwy w dostawie prądu, musimy się temu dokładniej przyjrzeć. Na szczęście nie doszło do żadnego wypadku, nie ma też szkód – podkreślił Behrouz Kamalvandi.
Przeczytaj także: Iran znalazł winnego katastrofy Boeinga. Raport oburzył władze Ukrainy
Behrouz Kamalvandi odmówił odpowiedzi na pytanie, czy do przerwy w dostawie prądu mogło dojść w wyniku sabotażu. Za wersją o takim przebiegu sobotnich wydarzeń opowiada się Malek Shariati Niasar, rzecznik komisji ds. Energii irańskiego parlamentu. Swoją opinią podzielił się za pośrednictwem Twittera.
Incydent był bardzo podejrzany i budzi obawy odnośnie możliwości sabotażu i infiltracji – napisał Malek Shariati Niasar na Twitterze.
Odpowiedzialnością za awarię w ośrodku nuklearnym jest również obarczany izraelski wywiad. Za taką wersją wydarzeń opowiadają się sami mieszkańcy Izraela, m.in. Yoel Guzansky, starszy wykładowca w Instytucie Studiów nad Bezpieczeństwem Narodowym w Tel Awiwie.
Trudno mi uwierzyć, że był to zbieg okoliczności. A jeśli nawet to nie zbieg okoliczności, a wiele na to wskazuje, ktoś próbuje wysłać wiadomość: "możemy zahamować postępy Iranu i wyznaczamy czerwoną linię" – podkreślił Yoel Guzansky.
Przeczytaj także: Izrael zaatakował cele wojskowe Damaszku. Syria odpowiedziała
Oficjalne oświadczenie w sprawie wydał Ali Akbar Salehi, dyrektor Organizacji Energii Atomowej Iranu (AEOI). Wbrew temu, co przekazał opinii publicznej Behrouz Kamalvandi, do awarii prądu doszło w wyniku aktu sabotażu, określanego również "aktem terrorystycznym". Salehi zapowiedział, że wobec winnych zostaną wyciągnięte surowe konsekwencje, chociaż nie sprecyzował, kogo dokładnie podejrzewa.
Potępiając to nikczemne posunięcie, Islamska Republika Iranu podkreśla, że społeczność międzynarodowa i Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej będą musiały poradzić sobie z terroryzmem nuklearnym. Iran zastrzega sobie prawo do podjęcia działań przeciw sprawcom – zapowiedział Ali Akbar Salehi (BBC).