23-latek dostał propozycję pracy jako kucharz w Sierra Leone w zachodniej Afryce. Młody Polak miał zarabiać ok. 12 tys. zł miesięcznie. Przed wyjazdem z Polski zrobił wszystkie potrzebne badania i szczepienia, wziął ze sobą także leki na malarię.
Miał tam zostać rok i wrócić. Mówił: mamuś wrócę, może wyjedziemy do Warszawy i założę tam bistro, albo bar mleczny - mówi mama Polaka, pani Anna w rozmowie z "Faktem".
Początkowo 23-latek był zadowolony z pracy i wszystko układało się dobrze. Jednak po miesiącu pracy Radosław nie dostał wynagrodzenia, gdyż jego szef zaproponował mu, że wszystkie pieniądze otrzyma na koniec pobytu. Młody Polak zgodził się na propozycję, mimo, że rodzina namawiała go, by wracał do rodzinnego miasta.
Czytaj także: Były senator PiS Waldemar B. w szpitalu. Internauci zwrócili uwagę na jeden szczegół
Mama 23-latka ostatni raz rozmawiała z nim 29 września 2020r., czyli tydzień przed jego śmiercią. Wszystko wydawało się być w jak najlepszym porządku. 5 października kobieta dostałą telefon, że syn trafił do szpitala, następnie w krytycznym stanie został przetransportowany do drugiej placówki. Dwa dni później Polak zmarł.
Lekarz, który prowadził 23-latka w drugim szpitalu zarządził sekcję zwłok, gdyż nie wierzył, że mężczyzna w tak krótkim czasie zmarł na malarię. Za badanie musiała zapłacić rodzina zmarłego.
Sekcje niestety tamtejsza policja kazała nam opłacić z racji, iż Radek był Europejczykiem, a ponoć nasz kraj jest krajem bogatym. To ich słowa. A więc moja mama musiała pożyczyć się 8 tysięcy złotych, aby zrobić przelew i ją opłacić - opisuje sytuację siostra Polaka na stronie zrzutka.pl
Według miejscowych lekarzy Polak zmarł z powodu silnej odmiany malarii. Mama Radosława nie wierzy w taką wersję. Kobieta uważa, że ktoś prawdopodobnie przyczynił się do śmierci jej syna i miał w tym cel - podaje "Fakt". Siostra 23-latka na stronie zrzutka.pl prosiła o pomoc w zebraniu pieniędzy potrzebnych na sprowadzenie ciała brata.
Ciała Polaka wciąż nie sprowadzono do Polski. Kiedy rodzina 23-latka zorganizowała już pieniądze na sprowadzenie zwłok i transport okazało się, że konsulat zgubił akt zgonu 23-latka. Niedawno wystawiono jego duplikat, który musi zatwierdzić firma transportowa. Być może dopiero w najbliższych tygodniach rodzina będzie mogła ostatni raz pożegnać 23-letniego Radosława. Prokuratura w Polsce prowadzi dochodzenie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci 23-latka.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.