Zdarzenie miało miejsce w sierpniu na szlaku turystycznym w Sierra National Forest w Kalifornii. Rodzina, której pasją były piesze wędrówki, wybrała się na 8-kilometrowy spacer. Jonathan wybrał z pozoru prostą trasę, jednak nie przewidział warunków pogodowych, jakie będą panowały tego dnia.
Czytaj także: Tragedia na planie filmowym. Popularny aktor cały czas płakał. Przypadkiem ją zastrzelił
Para została znaleziona martwa przy drodze. Obok Jonathana siedziała jego żona Ellen i ich pies Oski. Wózek z dzieckiem stał kilkaset metrów dalej. Wszyscy byli martwi, na ich ciałach na początku nie znaleziono niczego, co wskazywałoby na powód śmierci. Dopiero przeprowadzone badania wyeliminowały wszystkie postawione wcześniej hipotezy.
Obstawiano, że rodzina zatruła się gazem z pobliskiej kopalni. Policja podejrzewała też zbiorowe samobójstwo. Inną z opcji było zatrucie skażoną wodą, która była nieopodal.
Badania wykazały, że rodzina wycieńczyła się z powodu przegrzania i odwodnienia organizmu. Mieli ze sobą zbyt mały zapas wody, jak na drogę ciągnącą się pod górę w upale 42 stopni. Zmarli 2 km od swojego auta. Na trasie nie było zasięgu, dlatego nie mieli możliwości, by wezwać pomoc.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.