Ukraińcy cały czas stawiają czoła rosyjskim najeźdźcom. Grupa obrony terytorialnej wpadła w ostatnim czasie na niecodzienny pomysł. Postanowiono wyśmiać rosyjskich żołnierzy w nietuzinkowy sposób.
Na zniszczonych rosyjskich pojazdach zaczęły pojawiać się napisy "Wolverines", czyli "Rosomaki". To odniesienie do antykomunistycznego filmu "Czerwony świt" z 1984 roku.
Sprejują hasło "Wolverines" na czołgach. To nawiązanie do filmu
Jeden z porzuconych przez Rosjan czołgów z nietypowym oznaczeniem został sfotografowany na środku autostrady E40 na zachód od Kijowa. Był częścią konwoju zniszczonego przez ukraińską artylerię. Napisy zaobserwowano także na innych zniszczonych rosyjskich pojazdach i transporterach opancerzonych.
Graffiti to ukłon w stronę kultowego filmu z lat 80. z Patrickiem Swayzem. W produkcji "Czerwony świt" grupa nastolatków odpiera sowiecką inwazję na Stany Zjednoczone.
Ukraińcy utworzyli cywilną grupę bojową. "Wolverines" prowadzą patrole w miastach
Okazuje się jednak, że to coś więcej, niż tylko nawiązanie do filmu. Na początku marca lider ukraińskiej grupy oporu "Wolverines" poinformował w rozmowie z serwisem Gzero, że w akcję chętnie angażują się obywatele. Urodzony w Kanadzie prawnik z ukraińskimi korzeniami Daniel Bilak twierdzi, że to sposób dla osób po 60. roku życia na wyrażenie czynnego sprzeciwu wobec działań Rosji.
Grupa nie zajmuje się tylko malowaniem napisów na czołgach. Jej członkowie prowadzą nocne patrole i usiłują wychwytywać rosyjskich szpiegów.
Obejrzyj także: Relacja z ulic Kijowa. "Wielu odchodzi, ale są też tacy, którzy chcą pozostać"