Dobra-Nowiny to wieś, w której wielu mieszkańców Łodzi poszukiwało ucieczki od miejskiego zgiełku, ciszy i spokoju. Wydawało się, że jest to idealna miejsce, ponieważ znajduje się ona na terenie Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich. Jak się jednak okazuje, od trzech tygodni życie mieszkających tam osób zmieniło się w koszmar.
Wszystko za sprawą systematycznych i głośnych wystrzałów, jakie w ciągu nocy dobiegają z pobliskich lasów. Te od dłuższego czasu budzą okolicznych mieszkańców, którzy swoje skargi wysyłali nie tylko do władz lokalnych, ale także i będących tam myśliwych. Ci z kolei tłumaczą, że nocny huk to nie ich sprawka.
Prawda jest też taka, że ludzie, mieszkańcy miasta, chcąc uciec od jego zgiełku, weszli na tereny wcześniej zajmowane przez zwierzęta i rolników. To fajny malowniczy teren, gdzie miło się mieszka, ale zwierzyna była tam zawsze i zawsze będzie. I w końcu pojawia się konflikt między mieszkańcami, którzy chcą spokoju, a rolnikami, którzy przez zwierzęta ponoszą szkody. A my musimy pomóc i zgodnie z prawem i naszymi obowiązkami ograniczać liczbę dzików — mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Przemysław Kobacki, Przewodniczący Zarządu Okręgowego PZŁ.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziki powodem nocnego huku pod Łodzią
Jak wspomina Kubacki, obecnie trwają indywidualne polowania myśliwych, jednak to nie one są źródłem hałasu. Ten, jak się okazuje, spowodowany jest najprawdopodobniej przez sznury hukowe na dziki, które rolnicy montują przy swoich polach. Do PZŁ napływały ostatnio zgłoszenia, że w okolicach domów pojawiają się dziki.
Rzeczywiście zdarzało się, że dziki podchodziły do naszych domów. I to prawda, że w okolicy jest dużo pól kukurydzy. Informacje o sznurach hukowych też pasują, bo rzeczywiście te wystrzały są dość systematyczne — mówi "Wyborczej" Ewa Bloom-Kwiatkowska, zawodowo artystka i wykładowczyni Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, która mieszka w okolicy.