Trudno opisać słowami to, co miało miejsce w Nowej Zelandii w czwartek. Wszystko zadziało się na plaży Waihi na Wyspie Północnej niedaleko największego miasta w kraju, Auckland. Ratownicy w pewnym momencie usłyszeli przeraźliwy krzyk nieopodal brzegu. Łódź ratunkowa ruszyła natychmiast.
Okazało się, że w wodzie była ranna kobieta. Jeszcze żywą udało się ją przetransportować na brzeg, by udzielić jej pomocy. Niestety nie udało się. Kobieta zmarła na miejscu na oczach przerażonych plażowiczów.
Nikt do końca nie wie, co się stało. Wszystko wskazuje na to, że był to atak rekina, choć jak podaje BBC, z relacji świadków wynika, że nikomu nie udało się zauważyć ani zwierzęcia, ani niczego, co mogłoby je przypominać. Jednak stan ciała zaatakowanej kobiety świadczy o tym, że monstrum musiało zaatakować.
Nie jest jednak jasne, jaki gatunek rekina mógł zaatakować. Miasto zarządziło rahui - tradycyjny maoryski zakaz wstępu do jakiegoś miejsca. Będzie on obowiązywał przez siedem dni.