Niepokojącą informację przekazał rzecznik wywiadu wojskowego Andrij Czerniak. W rozmowie z państwową ukraińską agencją prasową Ukrinform poinformował on, że na nielegalnie zaanektowanym Krymie Rosja utrzymuje lądowe, powietrzne i morskie nośniki broni jądrowej.
Czerniak powiedział wprost, że są to ustalenia HUR-u, który uważnie śledzi wszystkie ruchy rosyjskiej broni jądrowej, a także nośników takiej broni. Rosjanie wielokrotnie deklarowali w przeszłości gotowość do własnego terytorium "przy pomocy wszelkich dostępnych środków". A teren okupowanego Krymu uznają za "swój".
Ukraińcy z kolei, ustami szefa HUR generała Kyryło Budanowa, zapowiadali walkę do odzyskania granic kraju z 1991 r. Co oznacza, że chcą powrotu do ich kraju zaanektowanego przez Rosjan Krymu. Półwysep został bezprawnie przyłączony do Rosji w 2014 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teodozja-13. Ukraiński wywiad: trwają pewne prace
Jak wyznał Czerniak, Ukraińcy wiedzą, że Rosjanie prowadzą "pewne prace" na terenie obiektu Teodozja-13. Stwierdził, że mają go przygotowywać do przechowywania broni jądrowej. Jednocześnie przyznał, że Ukraina nie wie, na jakim etapie są wspomniane "prace".
Teodozja-13 to położony na południu Krymu, we wsi Krasnokamienka, potężny schron, a raczej cały kompleks schronów, na którego terenie mogą być składowane środki atomowe. Co o nim wiadomo?
W Rosji broń jądrowa znajduje się w kilkunastu składach centralnych oraz ponad 20 składach lokalnych. Jak tłumaczy w rozmowie z o2.pl specjalista w zakresie fortyfikacji Aleksander Fiedorek, w Rosji za całość spraw związanych z przechowywaniem, zabezpieczeniem i transportem broni jądrowej odpowiada 12. Zarząd Główny Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej.
Obiekty te pilnowane są przez żołnierzy wspomnianego zarządu. To ich obecność na terenie jakiegoś obiektu świadczy o jego przeznaczeniu jako magazynu amunicji jądrowej. W październiku ubiegłego roku niepokój analityków wojskowych wywołał poruszający się po Rosji pociąg z oznaczeniami tego właśnie zarządu. Odżyły obawy, że Putin jednak zagra kartą atomową.
W przeciwieństwie do znajdujących się na terenie Polski obiektów serii 3000, służących do przechowywania broni jądrowej, Teodozja-13 nie jest wolnostojącym obiektem betonowym, lecz systemem tuneli wydrążonych w skale – technicznie przypomina on jeden z zaatakowanych przez Rosjan w Ukrainie obiektów podziemnych, który w czasach ZSRR również pełnił funkcję składu amunicji jądrowej - tłumaczy Aleksander Fiedorek.
Potrzebna infrastruktura
Są to, jak mówi, obiekty wydrążone w skale, w formie tuneli oraz komór o dużej odporności. Dostępny przed agresją rosyjską z 2014 r. materiał wideo pokazywał zły stan techniczny obiektu na Krymie, zniszczone instalacje i rozgrabione inne wyposażenie techniczne. Do podpisania w 1994 r. memorandum budapesztańskiego, na mocy którego Ukraina oddała swoją broń atomową, tam właśnie mogło być przechowywane tego rodzaju uzbrojenie.
To istotne, ponieważ broń jądrowa w okresie składowania wymaga zachowania wysokich reżimów technologicznych. Wymogami są odpowiednia temperatura i wilgotność, dostęp do gazów technicznych czy energii elektrycznej. Oznacza to, że w pierwszej kolejności należy przed przywróceniem do użytkowania wyremontować taki obiekt, wyposażając go w nowe instalacje i urządzenia. To proces długotrwały, kosztowny i nie zawsze możliwy w przypadku obiektu zdewastowanego.
Obiekt pilnie strzeżony
Jest to również, jak dodaje Fiedorek, obiekt bardzo pilnie strzeżony. Standardowe środki bezpieczeństwa obejmują kilka rzędów ogrodzeń, z których co najmniej jeden znajduje się pod napięciem, przygotowane prefabrykowane, betonowe stanowiska ogniowe dla karabinów maszynowych i innej broni.
Do tego dochodzą umieszczone pomiędzy ogrodzeniami systemy wykrywające ruch i ciepło. Oraz skomplikowany monitoring telewizyjny, czasem przygotowane do zdalnego odpalenia pola minowe (miny kierunkowe). Wreszcie system całodobowych patroli, często z psami wartowniczymi. Do tego wojskowe pododdziały dyżurne, będące w gotowości do obrony takiego obiektu. Oznacza to, że nie jest łatwo przeniknąć do takiego obiektu czy też zdobyć go siłami wojsk specjalnych.
"Są zdolni do wszystkiego"
Komentując możliwość uderzenia nuklearnego przez Rosję, rzecznik HUR stwierdził, że "państwo okupujące jest zdolne do wszystkiego".
Mamy jednak nadzieję, że społeczność międzynarodowa będzie w stanie wpłynąć na dowództwo okupującego kraju, aby nie doprowadził do katastrofy nuklearnej. Ukraina bierze pod uwagę różne opcje, jeśli chodzi o rozwój wydarzeń - powiedział Czerniak.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.