Według rzecznik prokuratury okręgowej Aleksandry Skrzyniarz akt oskarżenia trafił do sądu okręgowego pod koniec sierpnia. Pytel usłyszał zarzuty z dwóch artykułów Kodeksu karnego. To art. 231 i 265.
Chodzi o nadużycie uprawnień i ujawnienie tajemnicy państwowej. Śledczy, jak opisuje radio RMF, chcą udowodnić, że Pytel, który kierował wtedy SKW, działał na rzecz obcych służb specjalnych. Sprawa dotyczy ujawnienia osobom niepowołanym informacji o działaniach SKW.
"Bat z gó**a"
Sam Pytel nie może szczegółowo komentować aktu oskarżenia. Jest on niejawny. Jak przekonuje, nie ma tam jednak niczego, co budziłoby jego niepokój.
Akt oskarżenia dotyczy zdarzeń z połowy 2015 roku. Czynności prokuratury i wytworzona w toku postępowania dokumentacja są niejawne, więc nie będę ich komentował - mówi o2.pl były szef SKW.
Zdobywa się też na ostrzejszy komentarz. Przekonuje, że zarzuty są, mówiąc łagodnie, naciągane.
Mówiąc ogólnie, nie ma tam nic, czego mógłbym się obawiać z punktu widzenia polskiego prawa - nadal obowiązującego. Prokuratura i SKW potrzebowały sześciu lat, żeby z gó**a ukręcić bat - dodaje były szef wojskowego kontrwywiadu.
Pytel był szefem SKW w okresie 2014-2015. Objął stanowisko po gen. Januszu Nosku. W listopadzie 2015 r. został odwołany z funkcji szefa. W przeszłości służył w Urzędzie Ochrony Państwa i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W 2017 r. został zatrzymany przez Żandarmerię Wojskową.
Były współpracownik generała przekonuje, że w jego ocenie Pytel powinien wytłumaczyć się przed sądem z zarzutów. Ale to potrwa. - Teraz wszystko jest tajne i nie będzie mógł tego odkręcić w mediach przez lata, aż do wyroku - twierdzi rozmówca o2.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.