Kwestia organizacji referendum wywołuje sporo emocji. Koncepcja PiS zakłada organizację tego przedsięwzięcia razem z wyborami parlamentarnymi. Do obu głosowań doszłoby więc w tych samych lokalach wyborczych, a karty byłyby wrzucane do tych samych urn.
By referendum zostało uznane za wiążące, frekwencja musi przekroczyć 50 procent. Wlicza się do niej samo odebranie karty z pytaniami, nawet jeśli do urny wrzucimy pusty lub nieprawidłowo oddany głos.
A co wtedy, gdy ktoś chce zagłosować w wyborach, ale nie w referendum? Głos na ten temat zabrała w TVN24 prof. Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku oraz pierwsza rzecznik praw obywatelskich.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyraźnie dała do zrozumienia, że jest możliwość rezygnacji z udziału w referendum. Trzeba jednak to odpowiednio zaznaczyć.
Jeżeli ktoś nie chce brać udziału w referendum, nie chce wziąć karty, ma prawo. Ale - uwaga - powinien koniecznie na tej liście, gdzie się kwituje spis wyborców, napisać "odmówił" czy "nie wziął" albo dopilnować, żeby komisja to w odpowiedni sposób oznaczyła - wyjaśniła Łętowska.
Państwowa Komisja Wyborcza również wydała komunikat w tej sprawie. Przekazano, że jeśli wyborca odmówi przyjęcia karty lub kart do głosowania, obwodowa komisja odnotuje to w spisie wyborów.
Referendum 2023. Jak będą brzmieć pytania?
Poznaliśmy już wszystkie pytania referendalne. Oto one:
- Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?
- Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?
- Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?
- Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.