Ofensywa armii ukraińskiej w obwodzie kurskim nazywana już pierwszą i największą inwazją na terytorium Rosji od czasów II wojny światowej. Trwa już ponad tydzień. Według oświadczeń władz ukraińskich Siły Zbrojne Ukrainy kontrolują około 1000 kilometrów kwadratowych terytorium Rosji.
W Rosji nastała panika. Wiele wsi i mniejszych miejscowości zostało ewakuowanych w "bezpieczne" rejony.
Czytaj także: Trump ma nadzieję, że dogada się z Putinem
Teraz mieszkanka obwodu kurskiego z Rosji opowiada, że nie wszystko przy ewakuacji wygląda tak, jak należy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Powiedziano nam, że pociąg będzie o 5 rano. Zebrało się mnóstwo ludzi. Dotarliśmy na stację kolejową - nie było pociągu. Już odjechał. Wszyscy zostaliśmy porzuceni! - relacjonowała Rosjanka, którą cytuje ukraiński polityk Anton Heraszczenko.
To nie jedyny taki przypadek. Mieszkaniec Korenewa opowiedział, że szef rejonu obiecał pomóc wszystkim w "dobrowolnej ewakuacji" do Kurska pociągiem, ale gdy mieszkańcy przybyli na stację o wyznaczonej porze, okazało się, że pociąg odjechał bez nich.
Rosja w odwrocie? Jest potwierdzenie z USA
Ukraińska ofensywa na Kursk spowodowała, że Kreml wycofał część wojsk z Ukrainy. Są im potrzebne do obrony Rosji - donosi amerykański dziennik "Wall Street Journal".
Przypomnijmy, że około 1 tysiąc ukraińskich żołnierzy przedarło się tydzień temu przez rosyjską granicę do obwodu kurskiego z czołgami i pojazdami opancerzonymi, pod osłoną dronów i artylerii - podała w czwartek agencja Reutera, powołując się na rosyjskich urzędników.
Było to pierwsze od 1941 roku wtargnięcie obcych wojsk na terytorium Rosji. W obwodzie kurskim ogłoszono w środę 7 sierpnia stan wyjątkowy.