Na nagraniu z kamery umieszczonej z tyłu poprzedzającego samochodu widzimy, jak srebrnoszarym SUVem zaczyna nagle "bujać" na boki. Kończy się do dosyć szybko - stłuczką z samochodem z naprzeciwka. Niestety mogło nie obyć się bez karetki, gdyż SUV uderzył w drzwi kierowcy drugiego pojazdu.
Biorąc pod uwagę, że na początku nagrania samochód zbliża się do poprzedzającego go pojazdu można odnieść wrażenie, że jechał z bardzo dużą prędkością. Brakuje jednak danych na temat prędkości jazdy choćby tego samochodu, w którym znajdowała się nagrywająca kamera.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Łyse bądź letnie opony czy też niedostosowanie prędkości do warunków jazdy - nie będąc na miejscu ciężko jest wywnioskować, jakie były bezpośrednie przyczyny wypadku. Ustalenie tego należy do policji.
Czytaj także: Agresor w bmw. Wyskoczył z pizzą w ręku. Nagranie z Nysy
Komentujący krytykują autora filmu a nie sprawcę wypadku
Internautom komentującym film przede wszystkim nie spodobał się... jego tytuł. Chodzi o "driftera z alei Wilanowskiej w Warszawie" - ich zdaniem kierowca z nagrania na takie określenie sobie nie zasłużył.
(...) Gościu twoja wiedza o motoryzacji zatrzymała się w przedszkolu na matchboxach. Gość stracił panowanie na mokrej nawierzchni, prawdopodobnie w nierówności i nie opanował, ale jakiś kasztan napisze że drift suv'em (...) - napisał jeden z komentujących.
Czytaj także: "Szeryf w volvo". Nagranie z A4 trafiło do sieci
Niezamierzony poślizg nazywany driftem. Autor chce być śmieszny, czy jak? - dodał następny.
Komentujący krytykowali też użycie określenia "czołówka" w opisie filmu. Na nagraniu widać, jak samochód wjeżdża w pojazd z naprzeciwka od strony drzwi kierowcy.
Kilkoro internautów zwróciło uwagę na inny problem: kierowca zachował się nieodpowiedzialnie, czym doprowadził do wypadku, w którym niestety nie był jedynym poszkodowanym.