Decyzja o częściowej mobilizacji wojskowej w Rosji nie wpłynęła dobrze na wizerunek Władimira Putina w tym kraju. Prezydent podpisał decyzję wbrew wcześniejszym zapewnieniom. Wielu Rosjan nie uśmiecha się wyjazd na front, nawet jeśli do tej pory popierali politykę Kremla. Mężczyźni zaczęli uciekać z rodzinami za granicę i ukrywać się, chcąc za wszelką cenę uniknąć służby wojskowej.
Głos w sprawie możliwej przyszłości Putina zabrał publicysta Andrij Piontkowski. Rosyjski politolog rozmawiał z redaktor naczelną pisma "GORDON" Olesią Batsman. Według uczonego, ogłoszona przez Putina mobilizacja wojskowa to "bomba społeczna", która spowoduje, że po powrocie z przegranej wojny, poborowi rozpoczną rewolucję.
On jednym pociągnięciem pióra stworzył bazę społeczną 25 milionów rewolucjonistów. Ale to wszystko się skończy, najprawdopodobniej szybciej. Kiedy motłochy, które cudem przeżyły, powrócą z tej przegranej wojny i prawdopodobnie ze swoimi karabinami maszynowymi, będzie tak samo, jak w 1917 – uważa Piontkowski.
Politolog porównuje obecną sytuację Rosji do tej z 1917 roku. Wówczas rosyjski car Mikołaj II rozkazał walczyć dziesięciu milionom uzbrojonych chłopów. Po powrocie z walk doszło do rewolucji, w której zamordowano władcę. Według Piontkowskiego podobny los czeka właśnie Władimira Putina.
Wrócili z tymi karabinami do Piotrogrodu. I nawrócili się tam tak bardzo, że my w przestrzeni postsowieckiej analizujemy to od 105 lat. Czy możesz sobie wyobrazić, co te "motłochy" zrobią, gdy wrócą z tej przegranej wojny? On już niszczy swój własny reżim. Niszczy Rosję - powiedział politolog.
Czytaj także: Gorszy niż cukier. Rujnuje metabolizm, jest rakotwórczy
Uczony poruszył również temat sposobu rekrutacji poborowych. Naloty, które odbywały się w Moskwie miały spowodować wysłanie na front wszystkich bezdomnych ze stolicy.
Bardzo łatwo się z nimi pracuje. Zabierają ich wszystkich na miejsce zbiórki, wręczają im wezwanie - opowiedział o bezdomnych ekspert.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.