Amerykanie przeprowadzili atak 29 sierpnia 2021 roku. Amerykański dron uderzył wówczas w samochód, ponieważ Pentagon był przekonany, że pojazd stanowił zagrożenie dla sił USA. Bezpośrednio po zdarzeniu pojawiły się doniesienia, że ofiarami byli cywile. Dron zabił 10 niewinnych osób, w tym siedmioro dzieci.
Dron zaatakował cywili
Frank McKenzie, szef Dowództwa Centralnego Stanów Zjednoczonych (CENTCOM) przyznał później, iż dochodzenie wykazało, że jest nieprawdopodobne, by w pojeździe znajdowali się bojownicy tzw. Państwa Islamskiego.
Na najnowszym nagraniu z monitoringu atakującego drona widać, co się działo kilkanaście sekund przed atakiem. To pierwsze publiczne ujawnienie nagrań przedstawiających działania amerykańskiego wojska podczas sierpniowego ataku. Na filmiku widać, że dron zaatakował w gęsto zaludnionej dzielnicy. Nawet na kilkanaście sekund przed atakiem w zasięgu kamery drona byli zwykli cywili.
Czytaj także: Sokołów Podlaski. Zwłoki kobiety leżały na ulicy
Myśleli, że samochód prowadził terrorysta
Z perspektywy czasu jest jasne, że obrazy z kamery zostały źle zinterpretowane przez tych, którzy zdecydowali się na atak. 29 sierpnia amerykańscy operatorzy śledzili kierowcę białej toyoty corolli przez około osiem godzin. Uznali, że był to członek ISIS-K, który przewozi bomby.
Ale tym człowiekiem był Zemari Ahmadi, długoletni pracownik amerykańskiej organizacji humanitarnej. Jak podaje "The New York Times", wojsko pracowało tego dnia pod ogromną presją, aby odeprzeć kolejny atak na żołnierzy, dlatego działało "chaotycznie". Żołnierze byli przekonani, że śledzą terrorystę ISIS-K, który może zdetonować bombę w pobliżu lotniska w Kabulu.
Czytaj także: Skandal w USA. Rozebrał się i zaatakował policjantów
Ostra dyskusja na temat ataku dronów
"The New York Times" uzyskał materiał filmowy z ataku drona w drodze pozwu przeciwko Centralnemu Dowództwu Stanów Zjednoczonych. Filmik już wzbudził ostrą dyskusję na temat zasad nalotów i ochrony ludności cywilnej w czasie ataków dronów. Generał Frank McKenzie przeprosił za błąd i przekazał, że Stany Zjednoczone rozważają wypłatę odszkodowań rodzinom ofiar.
Według relacji rodziny zabitego kierowcy 37-letni Zemerai Ahmadi podjechał przed swój dom i użył klaksonu. Wówczas podbiegł 11-letni syn kierującego, który wsiadł do auta. Samochód wjechał na podjazd, podbiegły do niego inne dzieci. Wówczas w pojazd uderzył pocisk Hellfire. Zginęli Ahmadi, jego pełnoletni syn i kuzyn oraz siedmioro dzieci.