W nocy z soboty na niedzielę Iran przeprowadził atak na Izrael. Z informacji przekazanych przez amerykańskich urzędników stacji CNN wynika, że trwał on pięć godzin. Strona izraelska poinformowała o wystrzeleniu przez Iran ponad 300 obiektów. Wśród nich znajdowały się drony, pociski balistyczne i rakiety manewrujące. Izraelskie wojsko wskazuje, że udało się przechwycić 99 proc. wystrzelonych obiektów.
W sieci pojawiły się liczne nagrania dokumentujące, jak wyglądał ostrzał Iranu. Na filmach widać, jak nocne niebo rozświetlają wystrzeliwane przez Iran pociski, zestrzeliwane przez żelazną kopułę.
Na terenie Izraela słychać było wycie syren alarmowych, którym towarzyszyły eksplozje wybuchów. CNN wskazuje, że mieliśmy do czynienia z "największym atakiem dronów w historii".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W wyniku ostrzału na pustyni Negew w południowej części Izraela ranna została 7-letnia dziewczynka. Izraelskie media wskazują, że jej stan jest ciężki. Portal "Times of Israel" donosi także o "lekkim uszkodzeniu infrastruktury" bazy wojskowej znajdującej się na południu Izraela.
Zagrożenie już minęło?
Wygląda na to, że największe zagrożenie już minęło. Jak donosi "Haaretz" po siedmiu godzinach od nocnego ataku zdecydowano się na ponowne otwarcie izraelskiej przestrzeni powietrznej. Powoli do pracy wracają izraelskie lotniska. Na podobny krok zdecydowała się także Jordania.
Iran zapowiedział, że jeśli Izrael odpowie na nocny ostrzał, "Islamska Republika Iranu nie zawaha się skorzystać ze swojego niezbywalnego prawa do samoobrony, jeśli zajdzie taka potrzeba". - Jeśli reżim izraelski ponownie dokona jakiejkolwiek agresji wojskowej, odpowiedź Iranu z pewnością będzie silniejsza i bardziej zdecydowana — napisał w oświadczeniu stały przedstawiciel Iranu przy ONZ Amir Saeid Irawani.