Pierwszy finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy odbył się 3 stycznia 1993 roku. Był mróz i prawdziwa zima. Mimo to do akcji włączyło się wielu wolontariuszy. Niektórzy do dziś wspominają ten dzień. Wtedy nikt nie zbierał pieniędzy do puszek. Zamiast tego datki trafiały do słoików albo kartonów.
Z archiwalnego nagrania udostępnionego przez poznański oddział TVP wynika, że darczyńcom wręczano "bilet" ze zdjęciem dziecka i serduszkiem - tym, które później stało się symbolem WOŚP. Był to bilet za... 80 tysięcy złotych (zmiana pieniędzy w Polsce została przeprowadzona w 1995 r).
Studio telewizyjne wyglądało bardzo skromnie, nie było Internetu, a w szpitalach brakowało podstawowego sprzętu medycznego. Zbiórkę pieniędzy, zakończoną ogromnym sukcesem (zebrano 2 422 465 zł - kwota przeliczona po denominacji), zorganizowano w odpowiedzi na wezwanie warszawskiego Centrum Zdrowia Dziecka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W ciągu 32 lat jedno się nie zmieniło - widzów, wolontariuszy, darczyńców - wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób zaangażowali się w tę inicjatywę, wita Jurek Owsiak, pomysłodawca wydarzenia. Ponad trzy dekady temu nikt chyba nie przypuszczał, że akcja, która połączyła Polaków, zacznie dzielić ludzi, a jej pomysłodawca będzie otrzymywał groźby pozbawienia życia.
Czytaj także: Rutkowski udostępni swoje auta na WOŚP. Są warte fortunę
Pierwszy finał WOŚP. "Roznosiłem wtedy ulotki"
Dzisiaj nagranie sprzed ponad 30 lat wprawia w nostalgiczny nastrój. Szczególnie tych, którzy doskonale pamiętają pierwszy finał WOŚP, ponieważ sami zaangażowali się w tę inicjatywę.
"Byłem na miejscu pierwszej zbiórki w Jarocinie w dziewięćdziesiątym drugim roku i wspieram orkiestrę do tej pory", "Byłam tam, byłam organizatorką pierwszej zbiórki u siebie w szkole i pojechałam, aby uczestniczyć w tym pięknym wydarzeniu, które tyle lat już się dzieje", "Jaki Jurek młody, pamiętam pierwszy finał", "Roznosilem wtedy ulotki będąc w szkole średniej i jestem z tego dumny", "Pamiętam i nawet brałam czynny udział jako wolontariuszka", "Pamiętam doskonale. Mój nastoletni syn z kolegami mocno się zaangażowali się i biegali po osiedlu i zbierali w worek foliowy. Wieczorem było liczenie. Cieszyli się, że kolejne dzieci będą operowane" - wspominają internauci w komentarzach.
"Miałam okazję zbierać pieniążki dla dzieci w pierwszym i drugim finale. Pierwszy był najtrudniejszy, bo ludzie nam nie bardzo ufali bo nie słyszeli o Jurku Owsiaku i WOŚP. My jeszcze ubrane w glanach z wyciętymi irokezami nie bardzo też wzbudzałyśmy zaufanie, więc często ludzie na nas dziwnie patrzyli. Ale warto było i teraz jest co wspominać. Szkoda, że w tamtych czasach nie było telefonów tak jak teraz. Chciałabym zobaczyć nas - nastoletnich punkrockowcow na zdjęciach" - pisze jedna z internautek.
"My zbieraliśmy w Liceum do zwykłych kartonów sami robiliśmy z nich puszki. Kto by się spodziewał, że tyle lat przetrwa tak wspaniała inicjatywa. Żadni hejterzy tego nie zniszczą" - podsumowuje kolejny internauta. Pojawiło się też wiele głosów od darczyńców, którzy wspominają, że wspierali WOŚP podczas pierwszego finału i mają zamiar to robić "do końca świata i o jeden dzień dłużej".