16 lipca 2010 roku Iwona Wieczorek wybrała się z grupką przyjaciół na imprezę. 19-latka bardzo pieczołowicie szykowała się do piątkowego wyjścia. Ekscytacji dodawał fakt, że miała przed sobą wyjście do klubu, w którym nigdy wcześniej nie była.
Iwona ze swoimi kompanami najpierw wybrała się na działkę babci jednego z kolegów. Później, w okolicach północy, grupa przeniosła się w okolice Monciaka w Sopocie. Następnie imprezowicze na krótko odwiedzili jedną z dyskotek i ruszyli w stronę Dream Clubu w Krzywym Domku.
Coś tu jednak poszło nie tak. Iwona nie bawiła się dobrze. O godzinie 2.50 zdenerwowana opuściła to miejsce. Sama. Postanowiła na piechotę wrócić do domu w Gdańsku Jelitkowie. Do przejścia miała niespełna 6 kilometrów - podkreśla "Fakt".
Kamera uchwyciła Iwonę Wieczorek
Tabloid raz jeszcze prześledził ostatnią drogę dziewczyny. Przypomniano, że oba lokale, które wtedy odwiedziła, już nie istnieją. Początek trasy Iwony Wieczorek zarejestrowała kamera przy ul. Grunwaldzkiej w Sopocie. Dziewczyna szła boso, szpilki trzymała w ręku. Tak jej pewnie było wygodniej i szybciej.
O 3:08 Iwona przemieszczała się sprawnym krokiem. W pewnym momencie zatrzymała się na około 20 minut. "Miała nadzieję, że dołączy do niej przyjaciółka Adria. Esemesowały w tej sprawie, ale Adria wybrała powrót taksówką. Iwona ruszyła więc sama nadmorską promenadą" - wyjaśnia "Fakt".
Już o 3:49 padła jej bateria w telefonie, natomiast o 4:12 była w Gdańsku Jelitkowie. Monitoring po raz ostatni zarejestrował ją przy wejściu na plażę nr 63. Za nią podążał mężczyzna z ręcznikiem. Nigdy nie udało się go odnaleźć, ale podobno nie ma on związku ze sprawą Wieczorek.
Tutaj ta historia się urywa. Iwona miała 2,5 km do domu - jednego z bardziej prestiżowych osiedli w Gdańsku "Jelitkowski Dwór" - ale nigdy tam nie dotarła.
Czytaj także: Zamówiła ketchup do frytek w Mikołajkach. Cena zaskakuje
Zaginięcie Iwony Wieczorek. Nastąpi przełom?
W 2019 roku zaginięcie Iwony Wieczorek zaczęło badać Archiwum X - Małopolski Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Krakowie. Śledczy przeprowadzili eksperyment procesowy, weryfikując za pomocą drona drogę, którą wówczas pokonywała 19-letnia Iwona. O wynikach eksperymentu nie poinformowano, ale z ustaleń "Faktu" wynika, że udało się rozwiązać zagadkę zaginięcia dziewczyny.
Informacje dziennika wskazują na to, że najnowsze ustalenia śledczych są takie, "jakich nikt się nie spodziewał" i niestety nie są to pozytywne wieści dla bliskich Iwony.
Z uwagi na dobro prowadzonego postępowania nie udzielamy bliższych informacji - mówi tabloidowi prok. Karol Borchólski z Prokuratury Krajowej.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.