Australijski żeglarz został uratowany po tym, jak na wiele godzin utknął na drabince latarni morskiej. David Simpson wypadł za burtę, po tym jak na Oceanie Spokojnym silna fala uderzyła w jego łódź.
Czytaj także: Wielka akcja ratunkowa. Na Antarktydzie
64-latek dopłynął do małej latarni morskiej i wszedł na drabinkę. Tam spędził kilka kolejnych godzin czekając na ratunek. Jego łódź, z psem na pokładzie, odpłynęła.
Kilka godzin na drabinie
Fala uderzyła w burtę. Próbowałem zabezpieczyć ponton, który nieco dryfował, ale lina się zerwała - powiedział Simpson dla 9News.
Inny marynarz zauważył później bezzałogowy statek z nadal pracującym silnikiem. Zawiadomił władze o swoim znalezisku i rozpoczęto akcję poszukiwawczą.
W tym czasie Simpson robił wszystko, aby go zauważono. Zdjął nawet spodenki, aby nimi machać do przepływających łodzi. Kilka godzin później został zauważony przez pilota helikoptera, który uratował 64-latka.
Czytaj także: Jasnowidz Jackowski miał przerażającą wizję. Ujawnia, co się stanie w sylwestra i Nowy Rok 2021
Pies Simpsona, bullterier o imieniu Mitch, także został uratowany. Straż przybrzeżna poinformowała w środę, że trwają próby odzyskania uziemionego statku.