Jak donosi IMGW, takie rzeki jak Pilica, Odra, Gwda czy Barycz przekroczyły już swoje stany alarmowe. Z kolei Bzura, Wisła, Kaczawa, Łobżonka, Bug oraz rzeki w woj. lubelskim, świętokrzyskim i podkarpackim przekroczyły stan ostrzegawczy.
Prognozy pogody na najbliższe godziny też nie wyglądają dobrze. W poniedziałek właściwie poza Małopolską czy Warmią i Mazurami w całym kraju nie będzie województwa, gdzie na jakimś obszarze nie będzie obowiązywało ostrzeżenie hydrologiczne drugiego lub trzeciego stopnia.
Od niemal dwóch tygodni z powodziami walczy Mazowsze, gdzie zaczęły wylewać rzeki Bug i Fiszor. Woda dostała się na tereny gospodarstw, ale też do domów i piwnic. Strażakom zaczęło pomagać wojsko, bo nie nadążali z usuwaniem skutków wysokiej wody.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wielu obserwatorów profilu dr. Damiana Dąbrowskiego przyznało, że pojawił się problem powodzi w ich okolicy. A wszyscy są z różnych rejonów naszego kraju. Potwierdzają to na przykład strażacy, którzy mają mnóstwo zajęć związanych z mocnymi opadami deszczu, podtopieniami i zabezpieczeniem mienia na zalanych terenach.
Jechałam wczoraj przez Opole, przez te wsie wszystkie i pola stały w wodzie - brzmiał jeden z komentarzy.
Piekary Śląskie, Józefka. A tam za tą wodą zbiornik w Wymysłowie, dawno nie było takiego rozlewiska - dodała kolejna internautka.
Ale Polska nie jest jedyna w takiej sytuacji. Z powodziami w tym roku zmagały się już inne europejskie kraje, m.in. Francja czy Niemcy. Dr Damian Dąbrowski zauważył, że od 14 lat tak dużej wody w rzekach nie notowano w pierwszych miesiącach roku. A że deszcz nadal będzie padał, zaczyna się robić naprawdę groźnie.
Teraz powódź - za pół roku susza?
Gleba nie przyjmuje już wody. Dlaczego? Nie jest skamieniała tak, jak w przypadku suchej pory, kiedy ulewne deszcze nie są w stanie jej przebić. Obecnie problem wygląda zupełnie inaczej. Dr Dąbrowski wyjaśnił zjawisko, które obecnie jest obserwowane.
(...) to nie są krótkotrwałe ulewy tylko wielodniowe umiarkowane opady. Grunt już jest przesiąknięty wodą i przestaje ją przyjmować - tłumaczy swoim obserwatorom Damian Dąbrowski.
Wodę mogłyby przyjąć zbiorniki retencyjne. Ale najpierw musiała by ich być odpowiednia liczba. Według danych z 2022 roku w Polsce istniało ok. 100 zbiorników retencyjnych a poziom ich retencji wynosił zaledwie 6,5 proc. Nasz kraj zdecydowanie przegrywa z innymi krajami europejskimi w tej kwestii.
Na przykład w Hiszpanii poziom retencji zbiorników to już ok. 45 procent.