Centralny Szef Dowództwa USA Frank McKenzie odniósł się do sytuacji w Kabulu. Wydał w tej sprawie specjalne oświadczenie w postaci nagrania, które trafiło do sieci. Wszystko za sprawą mężczyzn, którzy w Kabulu otworzyli ogień i zaczęli strzelać do cywili. Jak się okazało, byli członkami ISIS.
Na ten moment wiadomo, że w wyniku ataku zginęło 12 członków załogi USA, a 15 innych zostało rannych. Całkowita liczba rannych i zabitych, w tym Afgańczyków, nie jest znana.
Nie zamierzają ustąpić
Amerykanie nie zamierzają odpuścić i zgodnie z tym, co powiedział prezydent Biden, a teraz potwierdził McKenzie, ewakuacja wciąż trwa.
Mimo smutku, w jakim jesteśmy pogrążeni, ze względu na to, że zarówno amerykańscy, jak i afgańscy ludzie giną, musimy kontynuować misję - powiedział dowódca.
Jest nią [misją - przyp.red.] ewakuacja amerykańskich obywateli, imigrantów, członków ambasady Stanów Zjednoczonych i zagrożonych Afgańczyków - dodał.
Od 14 sierpnia Amerykanom udało się ewakuować już 104 tys. cywili. Ponad 66 tys. pochodziło z USA, a ponad 37 tys. to ich sojusznicy i partnerzy.
Będzie ostrzej?
Jak powiedział Frank McKenzie, talibowie "chcieliby wystrzelić w nas rakietę". Zapewnił jednak, że Amerykanie są na to przygotowani. Mają system antyrakietowy i duży arsenał broni. Dodał, że są gotowi również na ataki samobójcze.
Amerykański dowódca przyznał jednak, że nie mogą czuwać nad wszystkim. Stąd też jego śmiała teza, że część ataków była udaremniona przez talibów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.