Atak na Międzynarodowe Centrum Operacji Pokojowych i Bezpieczeństwa został przeprowadzony przy pomocy pocisków kierowanych. Dokonano go, jak pisze sekcja ukraińska radia BBC, spoza Ukrainy, z terytorium Rosji. Władze Ukrainy informują, że do nalotu wykorzystane zostały wojska lotnicze - prawdopodobnie z bazy "Engels-2" w pobliżu Saratowa.
Na zdjęciu satelitarnym, jakie pojawiło się na jednym z kanałów w serwisie Telegram, widać wyraźnie cztery strategiczne bombowce Tu-160 i dwie maszyny turbośmigłowego T-95. Mogą one, jak opisuje BBC, pochodzić z bazy lotniczej Engels-2. To 6950 Baza Lotnicza, podległa Dowództwu Lotnictwa Dalekiego Zasięgu.
Szczególnie gorzkiego posmaku nadaje sprawie jeden szczegół. Spośród około 16-18 maszyn Tu-160, które znajdują się w bazie Engels-2, aż osiem należało wcześniej do... Sił Powietrznych Ukrainy. Na przełomie XX i XXI wieku Ukraina oddała je Rosji razem z trzema bombowcami Tu-95. Przekazania sprzętu dokonano w ramach spłacenia długu za gaz. Rosja odpisała wtedy Ukrainie 285 mln dolarów. Ironią losu byłoby, gdyby do bombardowania celów w Jaworowie użyto dawnych maszyn ukraińskich. Wraz z samolotami, Ukraińcy przekazali Rosji pociski manewrujące.
Pociski balistyczne i pociski manewrujące
Należy jednak wprowadzić istotne rozróżnienie. Nie mówimy bowiem o pociskach międzykontynentalnych, wyposażonych w głowice atomowe. Te mają inne przeznaczenie i podlegają w Rosji Wojskom Rakietowym Strategicznego Przeznaczenia. Te zaś, podobnie jak wojska powietrznodesantowe, są samodzielnym rodzajem wojsk.
Rosjanie wykorzystują też pociski balistyczne krótkiego zasięgu (short range ballistic missile - SRBM) i pociski manewrujące. Te ostatnie, w przeciwieństwie do pocisków balistycznych, są zasilane wbudowanym źródłem energii od momentu startu aż do osiągnięcia celu. Pociski balistyczne wykorzystują energię początkową, nadaną w momencie startu, a także - w późniejszej fazie lotu - siłę grawitacji ziemskiej. Pociski manewrujące zaś, jak wskazuje ich nazwa, mogą zmieniać trajektorię swojego lotu.
Ile pocisków balistycznych i manewrujących mogą mieć w zapasie Rosjanie? To dziś prawdopodobnie jedna z najtajniejszych informacji w Siłach Zbrojnych Federacji Rosyjskiej.
Nie tylko Kalibry
Wymienione Kalibry to z całą pewnością nie wszystko, czym dysponuje rosyjski przemysł zbrojeniowy. Wszyscy mają jednak świadomość ich znaczenia. Dziennikarz portalu konflikty.pl Andrzej Pawłowski wymienia je na pierwszym miejscu. Przypomina jednak, że w rosyjskim arsenale broni precyzyjnej znajdują się i inne systemy, mogące zostać wykorzystane do uderzeń takich jak w Jaworowie, np. pociski produkowane przez biuro konstrukcyjne "Raduga" ("Tęcza") w obwodzie moskiewskim.
Podstawowe rosyjskie pociski manewrujące to pociski 3M-14T Kalibr-NK, wykorzystywane do precyzyjnego rażenia i niszczenia infrastruktury lądowej, np. lotnisk, punktów łączności i dowodzenia, wrogich umocnień. Przenoszone są przez rosyjskie okręty nawodne, zaś okręty podwodne, np. projektu 885M (typ Jasień-M), odpalają pociski 3M-14 Kalibr-PŁ. Według ogólnodostępnych danych, mogą razić cele położone na dystansie 2-2,5 tys. km. Waga głowicy to około 450 kilogramów. Poruszają się z prędkością Ma 2,9 – mówi w rozmowie z o2.pl Andrzej Pawłowski.
Dalej tłumaczy, że w pierwszej dekadzie XXI wieku Rosjanie wprowadzili do użycia m.in. kompleksy Ch-101 Raduga, wykorzystywane przez bombowce Tu-95MS. Mają jeszcze starsze, pochodzące z lat 80 – ale nadal skuteczne – pociski Ch-55. Na bazę w Jaworowie spadło co najmniej 30 pocisków manewrujących.
Nie znamy ich typów, ale najprawdopodobniej uderzenie przeprowadziły strategiczne nosiciele pocisków manewrujących Tu-95MS, wykorzystując do tego pociski Ch-55 lub Ch-101, albo też oba typy jednocześnie. Ch-101 przenosi głowicę o masie 400 kilogramów i jest w stanie zaatakować cele z dokładnością do 10 metrów, określaną jako punktowa – podsumowuje Pawłowski.
O Ch-101 mówi o2.pl także Mariusz Cielma, redaktor naczelny "Dziennika Zbrojnego". Wskazuje, że pociski te, choć groźne i skuteczne, mają swoje słabe strony. Są one absolutnie w zasięgu nowoczesnej obrony przeciwlotniczej, jednak z mniejszej odległości, co wiąże się z używanymi przez S-300 systemami radarowymi. Zatem może je wykryć i unieszkodliwić także ukraińska obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa.
Najczęściej pada przykład lotniczego pocisku manewrującego Ch-101, mającego zasięg powyżej 2 tys. km, o masie głowicy niemal pół tony. W wersji konwencjonalnej, bo trzeba pamiętać, że istnieje wersja Ch-102 z głowicą nuklearną. To pociski o prędkości poddźwiękowej, ok. 600-700 km/h, czyli są stosunkowo szybkie, ale absolutnie będą w zasięgu nowoczesnej obrony przeciwlotniczej. Warto dodać, że pocisk manewrujący łatwiej wykryć, ze względu na prędkość i wielkość. Pociski te są po prostu większe i szybsze np. od typowych bezzałogowców – mówi nam Mariusz Cielma.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.