Zimowe Igrzyska Olimpijskie rozpoczną się już 4 lutego w Pekinie. Jak donosi "Daily Mail", obawy przed kolejną falą zakażeń, Chiny postanowiły przywrócić kontrowersyjne testy na koronawirusa.
Analne testy na koronawirusa
Mowa o testach analnych, które są bardzo rzadko spotykane w innych częściach świata. Metoda pobierania wymazów jest bardzo niekomfortowa dla pacjentów i osoby przylatujące na igrzyska obawiają się, że zostaną do niej zmuszone.
Media zapewniają, że test jest wykonywany szybko i profesjonalne. Sterylny wacik wprowadza się na głębokość od 3 cm do 5 cm do odbytu, a następnie delikatnie się go wyciąga. Ta metoda ma być ponoć o wiele dokładniejsza i szybsza, ponieważ ślady koronawirusa lepiej utrzymują się w odbycie niż w drogach oddechowych.
Czytaj także: Należy znieść te ograniczenia. Nowe zalecenia WHO
Chiny pierwszy raz wprowadziły analne testy już rok temu. Teraz wracają do użytku. Spowodowane jest to ponoć pierwszymi wykrytymi przypadkami Omikrona.
USA, Japonia, Korea Południowa nie zgadzały się na taką metodę testowania. Władze Tokio stwierdziły, że ta metoda sprawia zbyt duży ból psychiczny. Podobnego zdania był rząd w Seulu, który radził, żeby oddawać próbki kału.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.