"Tato, piszę do Ciebie ten list w drugą rocznicę Twojego odejścia" - zaczyna Mateusz Morawiecki.
Pamiętasz, kiedy uczyłeś mnie jeździć na małym rowerku? Miałem wówczas jakieś cztery lata. Dałeś mi ten rowerek, ale nie doczepiłeś do niego dwóch kółek, które zwykle mocuje się do tych dziecinnych. Powiedziałeś "naucz się od razu jeździć jak dorośli". Denerwowałem się, bo więcej tam było wywrotek i obdartych kolan niż jazdy. I tak było zawsze – stawiałeś wymagania trudne. Ale już samo ich podjęcie, było często w Twoich oczach zwycięstwem. Dziękuję Ci za miłość połączoną z hartowaniem charakteru. Za wyrozumiałość połączoną z wysokimi wymaganiami - kontynuuje.
"Nasze trwanie, choć po ludzku rzecz ujmując, skończone, jest jednak nieskończone" - dodaje. "Tak jak w godzinie jest nieskończona ilość kawałków czasu, ułamków sekund. Jak we fraktalu są kolejne fraktale. Tak też Twój duch wydał i wyda nieskończenie wiele owoców. Na polu wolności, solidarności, sprawiedliwości. Na polu poszukiwania nowego, lepszego świata" - podkreśla.
Zawsze wierzyłeś, że miłość jest silniejsza niż śmierć. Tak. W miłości, w dobrych czynach, w sprawiedliwszej Polsce, w lepszej Europie i coraz bardziej szlachetnym świecie – będziesz już na zawsze obecny. Będziesz głęboko. Twoje ziarno wydało obfity owoc - zaznacza premier Morawiecki.
Taki był Kornel Morawiecki
O swoim ojcu opowiedział też w rozmowie z "Super Expressem". Podkreślił, że Kornel Morawiecki nikogo nie mijał obojętnie.
W stosunku do pijaków czy bezdomnych nasz ojciec zachowywał się inaczej niż większość, która zwykła omijać takich nieszczęśników szerokim łukiem. Ojciec nikogo takiego nigdy nie mijał obojętnie. Za to często z nimi rozmawiał, często dał bułkę lub część śniadania, które mu zostało. Bywało, że zabierał ich do naszego mieszkania, gdzie częstował zupą i przygotowywał kąpiel. Ten jego stosunek do ludzi na wielu robił ogromne wrażenie i dla nas, jego dzieci, też znaczył bardzo wiele - powiedział Mateusz Morawiecki.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.