Jak informuje "Gazeta Wyborcza", grupa 15 pracownic złożyła formalną skargę do prezes sądu, twierdząc, że przewodnicząca stosuje wobec nich mobbing. Po wszczęciu procedury antymobbingowej, komisja powołana do zbadania sprawy uznała, że dziewięć pracownic miało podstawy do zarzutów.
Przeczytaj też: Nauczycielka zastrzelona. Dyrektor wspomina Pawła Sz.
W związku z uznaniem znaczącej części skarg pracowników za zasadne jak i całokształtem ujawnionych okoliczności Komisja rekomenduje podjęcie działań zmierzających do wyeliminowania stwierdzonych nieprawidłowości i mających na celu przeciwdziałanie ich powstawaniu – poinformowała w piśmie do skarżących prezes Sądu Rejonowego w Tychach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szokujące relacje pracownic
Podczas postępowania dyscyplinarnego przed Sądem Apelacyjnym w Katowicach przesłuchano wszystkie osoby, które podpisały się pod skargą. Ich zeznania malowały obraz trudnej atmosfery w wydziale.
Jest mi trudno mówić o wielu rzeczach, które działy się w wydziale, bo z czasem zaczęłam traktować je jako normę. Kilka miesięcy temu przeszłam na emeryturę i teraz próbuję wyprzeć z głowy, co się tam działo – "Gazeta Wyborcza" cytuje zeznania jednej z byłych już pracownic sądu.
Inna pracownica opowiedziała o incydencie, w którym sędzia O.-R. miała celowo zrzucić akta na podłogę i nakazać kierowniczce sekretariatu ich pozbieranie.
To była prawie 60-letnia, schorowana kobieta. To polecenie było poniżające, pomogłam pozbierać te akta – wspominała.
- Latami słuchałam, że jesteśmy tępe i niedouczone - cytuje "GW".
Świadkowie twierdzili, że przewodnicząca często obrażała podwładne, używając wobec nich określeń takich jak "głupie krowy", "głupie małpy" czy "nieogarnięci półpracownicy". Pracownice miały również problem z takimi czynnościami jak podgrzewanie posiłków czy korzystanie z toalety, gdyż sędzia rzekomo zwracała im uwagę na ich częstotliwość.
Decyzja sądu i konsekwencje
W piątek, 21 marca, sąd dyscyplinarny orzekł, że sędzia Anna O.-R. jest winna wieloletniego poniżania swoich podwładnych i stosowania wobec nich obraźliwych określeń. Jednocześnie sąd nie dopatrzył się jednak znamion mobbingu.
Wcześniej odwołano ją z funkcji przewodniczącej wydziału, co także stanowiło swoistą formę kary – wyjaśnił sędzia Wojciech Głowacki, przewodniczący składu orzekającego.
"Gazeta Wyborcza" informuje, że ostatecznie wymierzono sędzi Annie O.-R. karę upomnienia, co jest najłagodniejszą sankcją przewidzianą przez przepisy. Kosztami postępowania obciążono Skarb Państwa. Sędzia Marek Żurecki zgłosił zdanie odrębne, opowiadając się za uniewinnieniem oskarżonej.
Sprawa nie jest zakończona
Choć postępowanie dyscyplinarne dobiegło końca, temat wciąż budzi emocje. W 2024 roku jedna z byłych podwładnych wytoczyła pozew przeciwko Sądowi Rejonowemu w Tychach, domagając się 34 tys. złotych zadośćuczynienia za stany nerwicowe i rozstrój zdrowia spowodowane wieloletnim stresem w pracy.
W pozwie szczegółowo opisano zarzuty wobec sędzi Anny O.-R., w tym obraźliwe słowa, nakazywanie poniżających czynności oraz wywieranie presji na podwładnych.
Pomimo uporczywych zachowań byłej przełożonej powódka chodziła do pracy. Nie chciała korzystać z L-4, albowiem to spowodowałoby obniżenie zarobków i mogłoby doprowadzić do zaległości i wykonywania pilnych czynności przez pozostałych pracowników. Powód nie złożyła również wypowiedzenia, albowiem w jej wieku trudno byłoby szukać jej nowej pracy – cytuje pozew "Gazeta Wyborcza".
Sprawa będzie toczyła się przed Sądem Rejonowym w Bytomiu, ale dotychczas była zawieszona do czasu zakończenia procesu dyscyplinarnego sędzi Anny O.-R.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.