Na początku marca dominikanin Marcin Mogielski wygłosił kazanie, w którym wzywał do wysłuchania ofiar molestowania przez księży. Przyznał także, że sam kiedyś był krzywdzony.
Miesiąc później, w Wielką Sobotę, zakonnik poinformował na Facebooku, że odchodzi z zakonu i zmienia wyznanie na luteranizm. Jak poinformował, prowadził swoistą walkę z wiatrakami, a jego wysiłki nie przynosiły żadnych skutków.
Drodzy, po ciężkich latach domagania się od instytucji kościelnej stanięcia po stronie skrzywdzonych i wykluczonych, odkryłem, że ten system nie chce zmian. Moje ręce są za krótkie, a władza nade mną silna i skuteczna - napisał Mogielski.
Czytaj także: Skargi na TVN. Do KRRiT wpłynęła rekordowa liczba
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Terlikowski: "Rozumiem, dlaczego Marcin odchodzi"
Do zaskakującej decyzji duchownego jeszcze tego samego dnia odniósł się katolicki publicysta Tomasz Terlikowski. W poście opublikowanym na Facebooku były redaktor naczelny Telewizji Republika oświadczył, że "emocjonalnie rozumie, dlaczego Marcin odchodzi".
Wiele osób skrzywdzonych, wielu zaangażowanych w proces zmiany mentalności w Kościele odczuwa podobne emocje, [ta grupa] czuje się odrzucona, potępiona, niekiedy (to dotyczy bardziej duchownych niż świeckich) wręcz zmielona przez instytucje. Nie jest niczym sympatycznym bycie określanym Judaszem, nie ma nic fajnego, gdy ludzie zrywają z Tobą relacje, a bliscy nagle przestają się odzywać. Taka jest wciąż rzeczywistość w Kościele w Polsce - napisał Terlikowski.
Czytaj także: Zerwały plakat z papieżem z budynku kuratorium. "Złodziejki grasują" pisze Barbara Nowak
Autor podcastu "Tak myślę" dodał, że choć rozumie zakonnika, nie zamierza pójść jego drogą. Zauważył, że "choć bardzo powoli, jednak wiele się w Kościele, nawet w kwestii mentalności, zmienia".
Dwa kroki do przodu i zaraz krok do tyłu, ale jednak wiele zmienia się w lepszym kierunku. Rewolucja czułości, rewolucja empatii, towarzyszenia się dokonuje, choć - także moim zdaniem - zdecydowanie za wolno. System kościelny często przeciw tym zmianom protestuje, dla części z ludzi Kościoła wejście na tę drogę jest ostatecznie zdradą, ale wiele zmian jest już nieodwracalnych - czytamy w poście.
Terlikowski zaznaczył przy tym, że jemu jako osobie świeckiej jest łatwiej odnaleźć się w tym świecie. "To łatwiejsze miejsce, a i doświadczenie inne. Dlatego nie zamierzam oceniać czy pouczać Marcina" - napisał.
Wierzę, że on tak, a nie inaczej odczytał wolę Bożą, i że nadal będzie służył ludziom skrzywdzonym. W innym miejscu, ale z taką samą gorliwością. Marcinie, dzielny wojowniku, wiem, że Ty nigdy się nie poddajesz - dodał katolicki działacz.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.