Karolina D. wraz z Piotrem J., swoim narzeczonym, pojawiła się w 2020 r. na weselu Ewy K. Z początku nic nie zapowiadało tragedii. 24-latka świetnie odnajdywała się w towarzystwie dużo starszych od siebie osób.
Nagle jednak rozzłościło ją to, że wraz z innymi mężczyznami jej ukochany zaczął tańczyć z panną młodą. Dopatrzyła się między nimi pocałunku w policzek, co wywołało w niej napad agresji - rzuciła się na Piotra z pięściami. Później zrobiła to ponownie, gdy rozmawiał ze świadkową.
Wyproszono pannę z przyjęcia, wręcz wypchnięto za furtkę. Jej narzeczony został w domu weselnym - podaje "Wprost".
Brutalna zbrodnia
Kobieta weszła ostatecznie przez werandę i przeprosiła gości. Następnego dnia były poprawiny. Karolina D. i Piotr J. spali w salonie państwa młodych, gdy Ewa K. zobaczyła, że coś się dzieje.
Piotr J. leżał w kałuży krwi. Nad nim siedziała 24-latka, a obok leżał nóż. Kobieta odruchowo go umyła i poprosiła męża o to, by zadzwonił na pogotowie.
Czytaj też: Padło pytanie. Teresa Lipowska przerwała wywiad
Sam to sobie zrobił, po kłótni. Zarzucał mi, że go ubiegłej nocy zdradziłam. Poszłam do łazienki. Kiedy wróciłam, Piotr stał z nożem, skierowanym w stronę klatki piersiowej. Chciał go sobie wbić w serce. I zrobił to - tłumaczyła Karolina D.
Lekarz potwierdził zgon mężczyzny. Jak się potem okazało, dziewczyna miała duży problem z alkoholem i agresją już w wieku nastoletnim. Rodzina próbowała chodzić z nią na terapię, ale bezskutecznie.
Adwokaci próbowali tłumaczyć jej zachowanie syndromem Otella. Jest to obłęd zazdrości, najczęściej wywoływany przez alkohol. Polega na tym, że osoba uzależniona od alkoholu będzie uważała, że jest zdradzana przez swojego partnera bądź partnerkę.
Sąd jednak jest nieugięty. Wygląda na to, że kobieta będzie musiała odpowiedzieć za swoją zbrodnię. Grozi jej dożywocie.