"Minister Środowiska w celu walki z ASF wskazuje na pilną potrzebę organizacji wielkoobszarowych polowań zbiorowych na dziki jak i potrzebę synchronizacji działań kół łowieckich (...) na terenie całej Polski" - brzmiała treść wiadomości rozesłanej niedawno do kół łowieckich w całym kraju. Do 3 grudnia ubiegłego roku potwierdzono bowiem aż 2232 przypadki ASF u dzików. - Jeżeli nie dokonamy depopulacji dzików na terenach objętych afrykańskim pomorem świń, to choroba nie zostanie opanowana - powiedział minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski
28 grudnia zapadła więc decyzja, że zmasowane polowania mają się odbyć w dniach 12-13, 19-20, 26-27 stycznia 2019 r.
"Nie stawajmy po stronie barbarzyńców"
"To nie ma być odstrzał, to nie ma być pozyskanie, to nie ma być redukcja populacji, to ma być masakra" - ocenił pomysł resortu środowiska Marek Porczak, członek Koła Łowieckiego Ostoja w Jarosławiu. W specjalnym liście skierowanym do swoich kolegów stwierdza, że "ktoś z chorą głową postanowił, że mają być wystrzelane wszystkie dziki, łącznie z prośnymi lochami jak również takie, które już prowadzą młode". "Co gorsze, kusi się nas pieniędzmi za tego typu odstrzały" - uważa.
- Apeluję zatem to wszystkich kolegów abyśmy nie brali udziały w tej niehumanitarnej rzezi, abyśmy przekonali naszych wszystkich kolegów do tego, że udział w takich masakrach jest niegodny nie tylko myśliwego, ale także człowieka" - podkreśla Porczak.
Podkreśla, że wierzy w mądrość i rozwagę polskich myśliwych, którzy od dziesiątek lat budowali pogłowie zwierzyny łownej. "Nie stawajmy po stronie barbarzyńców, którzy tę wieloletnią pracę w imię tylko celów politycznych, chcą zniszczyć" - zaapelował.
Treść listu opublikował na swoim profilu na Facebooku były polityk, a obecnie działacz społeczny Piotr Ikonowicz:
Do dyskusji włączył się były premier RP
Informacja o zorganizowanym wybijaniu dzików oburzyła wiele osób. Na internetowej stronie Petycje Obywatelskie Avazz trwa akcja "Nie dla masowego odstrzału dzików!". Petycja, pod którą podpisało się już ponad 50 tys. osób, ma zostać przekazana ministrowi środowiska Henrykowi Kowalczykowi.
Do sprawy odniósł się również były premier Włodzimierz Cimoszewicz. Polityk znany z zamiłowania do łowiectwa przyznał, że "kilka lat temu dziki z Białorusi przyniosły ASF do Polski". Uważa jednak, że od dawna to nie dziki, ale ludzie przenoszą tę chorobę do regionów oddalonych od wschodniej granicy.
"Realne powstrzymanie epidemii jest możliwe tylko przez kilkuletnią likwidację hodowli trzody w dużej cześć Polski" - ocenił.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.