Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
aktualizacja 

"Trzeba sobie powiedzieć jasno". Były policjant o zaginięciu Iwony Wieczorek

55

Minęło 12 lat od zaginięcia Iwony Wieczorek. Do tego zdarzenia w rozmowie z Wirtualną Polską wrócił Marek Dyjasz, były dyrektor wydziału kryminalnego Komendy Głównej Policji. Wskazał, co mogło okazać się kluczowe podczas poszukiwań.

"Trzeba sobie powiedzieć jasno". Były policjant o zaginięciu Iwony Wieczorek
Iwona Wieczorek (Facebook)

Iwona Wieczorek zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku. Po raz ostatni zarejestrował ją monitoring przy wejściu nr 63 na plażę w Gdańsku Jelitkowie. Kobieta znajdowała się tam o godz. 4:12.

Na nagraniu pojawiła się nie tylko Iwona. Za 19-latką podążał mężczyzna z ręcznikiem, którego nigdy nie udało się odnaleźć.

Ze wspomnianego miejsca Iwona miała do domu tylko 2,5 km. Niestety, nigdy już do niego nie wróciła. Poszukiwania kobiety nie przyniosły rezultatu.

W sprawę w 2011 roku włączony został Marek Dyjasz, ówczesny szef Biura Kryminalnego Komendy Głównej, były szef wydziału zabójstw Komendy Stołecznej Policji, a aktualnie wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej w Opolu.

Dyjasz w rozmowie z Wirtualną Polską nawiązał do sprawy Iwony Wieczorek. – Dziewczyna w chwili zaginięcia miała 19 lat. Była dorosła. Policjanci z Sopotu przyjęli założenie, że mogła - bez udziału innych osób - samodzielnie się oddalić i po jakimś czasie zapewne wróci. Ale to był błąd – podkreślił były szef Biura Kryminalnego Komendy Głównej.

Wcześniej nie miała takich sytuacji na swoim koncie. Ze wstępnego wywiadu z matką Iwony Wieczorek wynikało, że zawsze informowała bliskich, jeśli miała gdzieś wyjść na dłużej. To od razu powinno wzbudzić podejrzenia policjantów - dodał.

Ekspert nie ma złudzeń. Policjanci nie powinni się tak zachować

Iwona Wieczorek wyczekiwała na informację z Akademii Marynarki Wojennej, czy dostała się na studia. Poza tym wkrótce miała wyjechać na wakacje do Hiszpanii. – No właśnie. Te elementy również powinny zapalić lampkę policjantom z Sopotu. Nie powinno się brnąć w wersję, że samodzielnie się oddaliła i na pewno się znajdzie. Pojawiały się głosy, że najpewniej poszła dalej imprezować – zaznaczył Dyjasz.

Niestety lampka zapaliła się później i wiele śladów kryminalistycznych zostało bezpowrotnie utraconych. Trzeba sobie powiedzieć jasno, że na początku śledztwo było po prostu źle prowadzone - spostrzegł.

Dyjasz nie przypuszcza, że Wieczorek została zaatakowana tuż po wejściu na deptak. Analiza biura kryminalnego wskazuje na to, że do zdarzenia doszło dalej. – Co ciekawe, w pobliżu miejsca zamieszkania, kilkanaście minut po wejściu Iwony Wieczorek na deptak, ok. 4.28-4.30 pojawił się patrol policji. Przejechał w kierunku, z którego powinna iść kobieta i nie zauważył nic podejrzanego – powiedział ekspert.

Co zatem stało się z Iwoną Wieczorek? Dyjasz uważa, że przed pojawieniem się policyjnego patrolu mogła wsiąść do jakiegoś samochodu i odjechać.

Wiem, że policjanci sprawdzali zapis monitoringu pod kątem uchwycenia wszystkich pojazdów, które w określonym przedziale czasowym przejeżdżały w tamtej okolicy. Niestety nie przyniosło to żadnego efektu. Sprawcy tego zdarzenia szczęście dopisało i dalej dopisuje - podkreślił Marek Dyjasz w rozmowie z WP.
Zobacz także: Sklepy bez obsługi. Przyjmą się w Polsce? "Mamy kilkadziesiąt tys. klientów"
Autor: MDO
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Akcja na Jaszczurówce. Wolontariusze pomagają żabom pokonać ulicę
Zwłoki na poddaszu. Tragedia w Płocku
Groza w Wiedniu. Natychmiast przerwali transmisje
Kreml o rozmowach z USA. Pozostanie tajemnicą
Smutny widok w polskich lasach. Problem narasta wiosną
Papież mógł umrzeć. Poruszająca relacja lekarza
Rosjanin pokazał nagranie. Odwiedzili go żołnierze Putina
Znany adwokat stracił dom i auto. Kolejny pożar w Szczecinie
USA intensyfikują ataki na Huti. ISW podaje liczby i ostrzega
Japoński sąd zdecydował. Nakazał rozwiązanie Kościoła Zjednoczeniowego
Izrael otwiera "bramy piekieł". "To jest katastrofa"
Dzik wszedł na drogę. Oto efekt. Drogowy horror na Podkarpaciu
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić