Do ataku na elektrownię jądrową w Zaporożu doszło w nocy z 3 na 4 marca. Ukraińska spółka energetyczna Energoatom podkreśliła, że te nieodpowiedzialne działania rosyjskich wojsk były niebezpieczne dla połowy świata i są "aktem terroryzmu nuklearnego".
"Osobiście odpowiada za zniszczenia"
Według ustaleń spółki za atakami stał rosyjski generał-major Aleksiej Dombrowski. Jest on zastępcą szefa zarządu głównego federalnej służby oddziałów Gwardii Narodowej Federacji Rosyjskiej w Kraju Krasnodarskim.
I to on osobiście odpowiada za zniszczenia w mieście i uszkodzenia obiektów Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej i ciężkiego sprzętu na jej terenie oraz "utylizację" pocisków bezpośrednio na terenie elektrowni - czytamy w komunikacie.
"Cudem nie doszło do katastrofy"
Spółka dodaje, że po ostrzale cudem nie doszło do katastrofy nuklearnej, ponieważ co najmniej 50 pocisków, z których część trafiła w bloki energetyczne stacji i inne budynki na jej terenie, nie wybuchło. Energoatom podkreśla, że będą robić wszystko, "aby każdy rosyjski terrorysta stanął przed sądem międzynarodowym i otrzymał sprawiedliwy wyrok".
W nocy z 3 na 4 marca br. elektrownia znalazła się pod ostrzałem rosyjskich sił, co doprowadziło do pożaru na jej terenie. Obiekt szturmowała kolumna składająca się z ok. 100 pojazdów wojskowych. Podczas ataku zginęło trzech funkcjonariuszy ukraińskiej Gwardii Narodowej, a dwóch zostało rannych.
Największa elektrownia jądrowa w Europie
Zaporoska Elektrownia Jądrowa cały czas znajduje się pod kontrolą rosyjskich jednostek wojskowych. Obecnie spośród sześciu działających w Zaporożu reaktorów pracują dwa, a pozostałe są wyłączone. Jest to największa elektrownia jądrowa w Europie, została zbudowana w latach 1980–1986.