Gmina Skała to niewielkie, liczące niespełna 10 tysięcy mieszkańców skupisko niewielkich miejscowości znajdujące się kilkanaście kilometrów na północ od Krakowa.
Do tej pory było to wymarzone miejsce dla osób szukających schronienia od wielkomiejskiego zgiełku. Teraz - po trwającej ledwie kilkanaście minut nawałnicy - lokalny krajobraz jest iście apokaliptyczny.
Kilkanaście minut, które zostanie na długo w pamięci
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wielu mieszkańców mówi wprost - takiej nawałnicy jeszcze nie widzieliśmy. Skutki gwałtownych opadów deszczu i gradu oraz porywistego wiatru są aż nadto widoczne. Bo podczas gdy w Krakowie w popołudnie, 8 lipca nie spadła nawet kropla deszczu, ledwie 10 kilometrów dalej żywioł niszczył wszystko, co spotkał na swojej drodze.
To było pogodowe tsunami. Wiatr kładł wszystko na swojej drodze, nawet kilkudziesięciometrowe drzewa. Patrząc za okno, nie widziałam nawet oddalonej o kilka metrów dorodnej, wysokiej wierzby. Lokalną drogą płynęła rzeka wyglądająca jak Raba (dopływ Wisły w Beskidach - przyp.red.), a dojazd do wsi z jednej strony został praktycznie odcięty. Mogę szczerze powiedzieć: czegoś takiego jeszcze nie widziałam i było to najdłuższe 10 minut w moim życiu - powiedziała mieszkanka niewielkiego Świńczowa.
Rozmiar zniszczeń potwierdzają fotografie publikowane przez mieszkańców w mediach społecznościowych. Woda zabrała ze sobą wiele lokalnych dróg - odcięto m.in. dojazd drogą asfaltową do lokalnej stadniny koni w Maszycach.
Woda zabierała ze sobą wszystko, co napotkała na drodze
Woda kumulowała się w dolinach, spływając w iście hurtowych ilościach z okolic sanktuarium w Smardzowicach czy wyżej położonych terenów przy drodze wojewódzkiej, łączącej Kraków nie tylko ze Skałą, ale i Wolbromiem, także dotkniętym skutkami potężnego żywiołu.
Mieszkańcy twierdzą, że pozbieranie się po tej nawałnicy będzie bardzo trudne. Rolnicy już wiedzą, że tegoroczne żniwa zostaną spisane na straty, a drzewa owocowe zostały mocno podmyte i wyrwane z korzeniami. Naprawa lokalnych dróg może z kolei potrwać miesiącami - to wielu przypadkach wąskie trakty, pokryte cienką warstwą asfaltu, który został zmyty z powierzchni w ciągu zaledwie kilku minut.
Lokalni strażacy wciąż pracują nad usuwaniem skutków nawałnicy. Grupy OSP m.in. z Naramy, Owczar, Cianowic czy Smardzowic wytrwale pracowały nad zabezpieczeniem zniszczonych dachów, wypompowaniem wody z zalanych piwnic czy garaży, a także udrożnieniem dojazdu do posesji, które najbardziej ucierpiały wskutek nawałnicy.
Mieszkańcy Cianowic, Szczodrkowic, Świńczowa czy Smardzowic liczą na to, że w najbliższych dniach pogoda będzie łaskawa i pozwoli choć w części uporządkować zniszczony tereny. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że nad Polskę nadciąga fala upałów, wydaje się, że wystąpienie kolejnych gwałtownych zjawisk to tylko kwestia czasu.