Do zdarzenia doszło 9 maja tego roku. Przed godziną 15 Timothy Brehmer i Clarie Parry spotkali się na parkingu pod jednym z pubów. Doszło między tą dwójką do kłótni. Timowi puściły nerwy i zaczął dusić Clarie. Gdy doszło do niego, co zrobił, szybko wezwał karetkę.
Czytaj także: Lębork. Makabryczne odkrycie w lesie
Na pomoc było jednak zbyt późno. Clarie zmarła dzień później w wyniku udaru mózgu, do którego doszło pod wpływem uduszenia. O co się pokłócili?
Clarie była kochanką Tima od 11 lat. Jak podaje BBC, wiedziała, że mężczyzna ma żonę i dziecko. Okazało się, że policjant oprócz tego ma jeszcze dwie inne kochanki. Gdy spotkała się z Timem, zażądała, by przyznał się żonie do tego, że od 11 lat spotyka się z Clarie.
Mężczyzna pod wpływem emocji chwycił kobietę za gardło. Według informacji The Sun ta zdążyła jeszcze wysłać z jego telefonu wiadomość do jego żony o treści: "zdradzam cię".
Gdy karetka przyjechała na miejsce, Tim był roztrzęsiony. Krzyczał: "S********em!". Mężczyzna krzyczał, że bardzo kocha Clarie i nie chciał jej skrzywdzić. Jak podaje BBC, już w karetce przyznał się do jej zabójstwa.
Mimo wszystko sąd zdecydował, że Timothy Brehmer nie pójdzie do więzienia. Ten wyrok zszokował rodzinę zmarłej kobiety. Clarie Parry osierociła dwójkę dzieci.
Rodzina Parry zarzuca byłemu już policjantowi "krokodyle łzy". Mężczyzna wielokrotnie zarzekał się, że do uduszenia doszło przypadkiem, gdy próbował "przytrzymać" Clarie, ponadto według doniesień zagranicznych mediów płakał na sali sądowej i opowiadał o tym, jaką cudowną kobietą była jego była kochanka i jaką miłością ją darzył.
Rozprawa w sądzie trwała niecałe trzy godziny. Rodzina będzie odwoływać się od wyroku i walczyć o to, by mężczyzna poniósł odpowiednią karę za zabójstwo swojej kochanki.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.