Od kilku dni cała Polska żyje sprawą aresztowania dwóch polityków PiS. Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński zostali aresztowani w związku z prawomocnym wyrokiem, jaki ogłoszono w sprawie tzw. afery gruntowej.
Sprawa nabrała tempa we wtorek, 9 stycznia. Wówczas politycy zostali zatrzymani podczas pobytu w Pałacu Prezydenckim, a następnie przewiezieni do aresztu śledczego na warszawskim Grochowie. Stamtąd politycy trafili do aresztów - Maciej Wąsik został przetransportowany do zakładu karnego w Przytułach Starych koło Ostrołęki, natomiast Mariusz Kamiński do Radomia.
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik podjęli decyzję o głodówce. Uważają, że przebywają za kratkami bezprawnie. Dzieje się tak, gdyż zostali oni ułaskawieni w 2015 roku przez Andrzeja Dudę. Wyrok nie był jednak wówczas prawomocny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W związku z tym prezydent w czwartek, 11 stycznia ogłosił, że postanowił rozpocząć postępowanie ułaskawieniowe wobec Kamińskiego i Wąsika oraz że wnioskuje do Prokuratora Generalnego, aby ten zawiesił wykonywanie kary i zwolnił z więzienia obu polityków PiS na czas postępowania.
Adam Bodnar potwierdził, że w piątek rano (12 stycznia) otrzymał pismo w tej sprawie i wszczął postępowanie.
Roma Wąsik załamana. "Nie mam już żadnych wizyt"
W środę, 17 stycznia Roma Wąsik w rozmowie z Telewizją Republika pod więzieniem, gdzie został osadzony jej mąż, żaliła się, że dotychczas miała możliwość odwiedzić ukochanego tylko raz, a najbliższe jej widzenie z ukochanym będzie możliwe najpewniej dopiero w lutym.
Dziś dzwoniłam do więzienia w celu umówienia wizyty, niestety, zgodnie z regulaminem nie mam już żadnych wizyt. Także mając na uwadze, że mój mąż kontynuuje protest głodowy, do końca stycznia nie mam możliwości widzenia z mężem - mówiła reporterowi stacji.
- Biorąc pod uwagę, że mój mąż nie przyjmuje posiłków, jest to dużo czasu. Nie wyobrażam sobie, aby nie zobaczyć mojego męża i nie mieć wieści od niego, jak się czuje. Mam nadzieję, że mój mąż wkrótce wyjdzie, bo jego miejsce jest na wolności - dodała.
Tak będzie wyglądało widzenie Wąsików
Na łamach "Faktu" Agnieszka, która w czwartek, 18 stycznia, odwiedzała swojego chłopaka odbywającego wyrok w Zakładzie Karnym w Przytułach Starych, opowiedziała, na jakie warunki widzeń mogą liczyć osadzeni w tym więzieniu.
Wchodzi się głównym wejściem i przez cały dziedziniec idzie się do ogrodzonego murem bloku. Na pierwszym piętrze jest pomieszczenie do widzeń. Po prawej stronie jest ogromne weneckie lustro, za którym uważnie obserwują, to co się dzieje na sali odwiedzin. Siedzą tam niewidoczni dla odwiedzających strażnicy więzienni. Na suficie jest mnóstwo kamer, w sumie sześć albo osiem - opowiedziała "Faktowi" 44-latka.
- Przed wejściem trzeba złożyć w depozycie telefon, pieniądze i klucze. Nie można wnosić jedzenia. Za to można zrobić więźniowi przelew pieniędzy na konto, wtedy on składa zamówienie i robią mu zakupy w więziennej kantynie - dodaje.
Czytaj również: Roma Wąsik załamana. "Nie mam już żadnych wizyt
Z opisu kobiety wynika, że w sali widzeń jest dziesięć stolików, przy których osadzeni spotykają się z odwiedzającymi, w jednym kącie jest też miejsce z zabawkami dla dzieci. - Widzenie trwa godzinę i można się trzymać za ręce. Myślałam, że będzie szyba, jak w amerykańskich filmach, a tu niespodzianka. Strażnicy się nie czepiali, że się przytulałam do narzeczonego - powiedziała gazecie pani Agnieszka.
Przyznała również, że narzeczony wyznał jej, iż "okropne jest to więzienie". - Był w kilku w Polsce i to jest najgorsze, nawet na spacerniak wypuszczają z celi pojedynczo i nie ma się do kogo odezwać. Dobrze, że telewizor jest w celi. Strasznie źle karmią i narzeczony cały czas głodny chodzi, trzeba mieć pieniądze na koncie - mówiła.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.