Małgorzata poznała Mateusza J., swojego późniejszego oprawcę, przez internet. Kobieta marzyła o prawdziwej miłości. Zdecydowała się przeprowadzić do domu w dolnośląskiej wsi Gaiki, by tam rozpocząć nowe życie. Jak się później okazało, ta decyzja była wstępem do prawdziwego koszmaru.
Przez ponad pięć lat kobieta była więziona w budynku gospodarczym, znajdującym się obok domu. 35-letni dzisiaj Mateusz J., zdaniem prokuratury, głodził ją, bił, dusił i wielokrotnie gwałcił.
Ona żyła tam w dramatycznych warunkach; załatwiała się do wiadra, nie miała dostępu do światła. Ona faktycznie, tak, jak nam powiedziała, była wyprowadzana w kominiarce, żeby się wykąpać, i tylko wtedy miała ciepłą wodę, kiedy się dobrze sprawowała - powiedział Polsatowi News Łukasz Kaźmierczak z MyGlogow.pl - portalu, który nagłośnił szokującą historię.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koszmar 30-latki zakończył się zaledwie kilka dni temu, gdy kobieta trafiła do szpitala ze złamanym barkiem i zdecydowała się wyznać prawdę o tym, co ją spotkało. Dlaczego zrobiła to tak późno?
Horror w Gaikach na Dolnym Śląsku. Ekspert wyjaśnia
Prof. Brunon Hołyst - wiktymolog, w rozmowie z Radiem Zet podkreślił, że Mateusz J. "wybrał sobie ofiarę o pewnych cechach osobowości". - Są osoby słabe, podatne i bezbronne. Do takich należała ofiara mężczyzny - zaznaczył ekspert.
Dlaczego kobiety bite i dręczone przez mężów lub partnerów ich nie opuszczają? Powodem często są kwestie finansowe czy uczuciowe. Kobieta jest przekonana, że nie poradzi sobie bez mężczyzny lub uważa, że mimo przemocy, jakiej doświadcza, jest kochana - wyjaśnił wiktymolog.
Zdaniem prof. Hołysta, oprawca Mateusz J. zniewolił Małgorzatę, by leczyć swoje kompleksy. Ci, którzy znali 35-latka, mówili, że był samotnikiem, desperacko poszukującym partnerki.
To jest bandytyzm psychiczny. Ten mężczyzna miał zapewne liczne kompleksy. Był odrzucany przez kobiety, więc szukał takiej, którą może zniewolić - ocenił wiktymolog.
Zachowanie rodziców mężczyzny ekspert określa jako "porażające", bo - jego zdaniem - "oni musieli wiedzieć, co się dzieje", a teraz milczą, żeby nie zaszkodzić synowi.
W ocenie prof. Hołysta, to, co wydarzyło się w Gaikach, powinno zostać wykorzystane w dobrym celu - "dla promocji bezpieczeństwa człowieka". - Powinna być obowiązkowa edukacja dotycząca tego, jak dbać o swoje bezpieczeństwo, a także tego, w jaki sposób prosić o pomoc i mówić o przeżywanych dramatach - podkreślił rozmówca Radia Zet.
Mateusz J. przebywa obecnie w areszcie tymczasowym. Grozi mu do 25 lat więzienia. Ofiara mężczyzny trafiła do szpitala psychiatrycznego, gdzie przebywa pod opieką lekarzy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.