Wybory samorządowe zbliżają się wielkimi krokami. Już 7 kwietnia Polki i Polacy wybiorą swoje władze lokalne. Nie jest tajemnicą, że w tych wyborach są miejsca z politycznego punktu widzenia ważne i ważniejsze. Jednym z nich jest m.in. Warszawa, której to byli rządzący niejednokrotnie angażowali się w wybory prezydenckie.
Przykładem jest Rafał Trzaskowski, który stolicą rządzi od pięciu lat. W międzyczasie zdołał wystartować w wyborach prezydenckich, gdzie w drugiej turze przegrał różnicą zaledwie 400 tys. głosów. W dodatku dołączył do wyścigu pod koniec kampanii, kiedy zastąpił średnio radzącą sobie Kidawę-Błońską.
Tym razem jednak nie jest tajemnicą, że to właśnie w Trzaskowskim Koalicja Obywatelska widzi kandydata do wyborów w 2025 roku. Z tego też powodu tegoroczny wynik w Warszawie ma stanowić swego rodzaju sprawdzian możliwości tego kandydata.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To nie będą łatwe wybory
Jak wskazują politolodzy, tegoroczne wybory mogą nie być autostradą do władzy dla Trzaskowskiego. Przypomnijmy, że przed 5 laty wygrał on w pierwszej turze, zdobywając 56 proc. poparcia warszawiaków. Tym razem, większość sondaży wskazuje na konieczność przeprowadzenia drugiej rundy wyborów, w celu wskazania zwycięzcy.
Największym konkurentem dla obecnego prezydenta Warszawy jest Magdalena Biejat z Lewicy. To właśnie ją wskazuje się jako potencjalnego rywala w drugiej rundzie wyborów na włodarza stolicy. Sporo mówi się także o wspieranym przez Prawo i Sprawiedliwość Tobiaszu Bocheńskim.
To wcale nie jest tak, że kandydatka Lewicy, jeżeli dojdzie do drugiej tury, to do niej wejdzie. Jeżeli wejdzie do niej kandydat PiS-u, to wtedy można się spodziewać w miażdżącego zwycięstwa (przyp.red. Trzaskowskiego). To może wtedy być jakimś atutem dla Trzaskowskiego, który pokaże, że tak wygrał. Oczywiście na pewno najlepiej dla niego byłoby, gdyby znowu wygrał w pierwszej turze - powiedział w rozmowie z Faktem politolog Jarosław Flis.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.