Już za kilka tygodni uczniowie przystąpią do prawdziwego maratonu państwowych egzaminów. Wraz z początkiem maja rozpocznie się seria matur, z kolei od 14 maja będziemy świadkami trzydniowych testów dla ósmoklasistów. To okres wzmożonej nauki, ale dla wielu uczniów rywalizacja o dobre wyniki rozpoczyna się... w gabinetach lekarskich.
Czytaj także: Ksiądz przewiduje zmiany w maturach. "O co zakład?"
Jak wynika z danych przedstawionych przez Centralną Komisję Egzaminacyjną, uczniowie coraz częściej legitymują się stwierdzonymi problemami z nauczaniem. Mowa tutaj o różnego rodzaju trudnościach, takich jak dysleksja, dyskalkulia czy dysortografia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lawinowy wzrost liczby uczniów z problemami
Odsetek uczniów, którzy legitymują się takowymi problemami rośnie z roku na rok. W 2023 r. aż 16 proc. osób zdających egzamin ósmoklasisty posiadało takową opinię z poradni pedagogiczno-psychologicznej. W 2008 r. było to zaledwie 9 proc. gimnazjalistów kończących edukację na tym poziomie, z kolei w 2013 r. - 11 proc.
Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w przypadku matur. Różnorodne trudności z rodziny "dys" w 2023 r. posiadało aż 24,6 proc. zdających - to przekłada się na aż 31,5 tysiąca osób z takimi problemami, jak dyskalkulia czy dysortografia. Warto wspomnieć, że w porównaniu z 2018 różnica jest ogromna - wówczas taką opinię posiadało ok. 7,2 proc. zdających.
Na rosnącą skalę tego zjawiska zwracają uwagę przede wszystkim nauczyciele i dyrektorzy szkół. W ich opinii mamy do czynienia z prawdziwą plagą orzeczeń, której wysyp obserwuje się właśnie w okresie egzaminacyjnym.
Rodzicom zależy bowiem na wydłużeniu czasu, które ich pociechy otrzymują na napisanie egzaminu. Ponadto na teście z języka obcego osoby ze stwierdzoną dysleksją odsłuchują nagranie z wydłużonymi przerwami między zadaniami.