Paweł Kuchiński z Mołodeczna przez ponad 5 miesięcy przebywał w areszcie śledczym. Usłyszał łącznie pięć zarzutów, w tym o znieważenie prezydenta Białorusi, sędziego oraz funkcjonariusza publicznego, a także groźbę użycia przemocy wobec policjanta. Jak donosi euroradio.fm, zarzuty dotyczyły komentarzy, które mężczyzna publikował w aplikacji Telegram.
7 czerwca 28-latek usłyszał wyrok - 5 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Oprócz tego sędzia nakazał mu wypłacić odszkodowanie za "straty moralne" komendantowi rejonowemu policji w Mołodecznie Wadimowi Pryharowi w wysokości 1500 rubli i zapłatę 1000 rubli zastępcy komendanta Giennadijowi Filistowiczowi.
28-latek jest poważnie chory
Paweł Kuchiński posiada II grupę inwalidzką, cierpi na raka węzłów chłonnych w czwartym stadium, co oznacza nowotwór bardzo zaawansowany, z obecnością przerzutów. Według białoruskich niezależnych mediów w areszcie jego stan się pogorszył, rozpoczął się proces zapalny.
Czytaj także: Odessa. Powstał "pomnik" grabieży Rosjan
Krewni młodego Białorusina apelowali do prokuratury i administracji Łukaszenki o zwolnienie 28-latka z aresztu i wycofanie zarzutów ze względu na jego stan zdrowia. Mężczyzna z oczywistych względów potrzebuje stałej, specjalistycznej opieki medycznej. Niestety nic nie pomogło.
Obrońcy praw człowieka uznali Kuchińskiego za więźnia politycznego. Wskazują, że kara jest niewymierna w stosunku do pełnionych przez niego czynów. Obecnie na Białorusi oficjalnie w zakładach karnych przebywa 1135 więźniów politycznych. W rzeczywistości liczba ta kilkukrotnie wyższa - podaje euroradio.fm.