Tabletka "dzień po" to kwestia, która od kilku tygodni wzbudza spore emocje. Projekt ustawy, który został zatwierdzony przez Sejm, zakłada udostępnienie tego środka bez recepty dla kobiet w wieku od 15 roku życia. Teraz tym tematem zajmie się Senat, a następnie ustawa prawdopodobnie trafi na biurko prezydenta, gdzie będzie oczekiwać na ewentualny podpis.
Czytaj także: Finał batalii o pigułkę "dzień po". Jest decyzja Sejmu
Zmianom w stosowaniu tabletki "dzień po" sprzeciwiają się środowiska konserwatywne katolickie. Jeden z głosów sprzeciwu wobec planowanego zwiększenia dostępności tego środka wyraził na łamach tygodnika "Niedziela" bp Andrzej Przybylski z Archidiecezji Częstochowskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Biskup twierdzi, że stosowanie tabletki "dzień po" oznacza błędy w wychowaniu
Duchowny twierdzi, że temat tabletki "dzień po" stała się bardzo ważna ze społecznego punktu widzenia. Stosowanie tego środka medycznego ma bowiem odnosić się do różnych sfer życia. Jednocześnie zaznacza on, że nie posiada wystarczającej wiedzy w kwestii technicznej i naukowej strony tego medykamentu.
Większość z nas chyba już to czuje, że stała się ona symbolem czegoś dużo ważniejszego, symbolem podejścia do życia i do wartości. Nie znam się na chemicznych składnikach tego medykamentu, słyszałem różne opinie o jego wpływie na ludzki organizm, ale jako pedagog i wychowawca (tym razem nie tylko jako biskup!) myślę, że jest on także symbolem fatalnej zmiany w podejściu do wychowania - twierdzi biskup.
Bp Przybylski twierdzi, że konieczność stosowania tabletki "dzień po" oznacza błędy w wychowaniu. W jego opinii, gdyby młodzi posiadali odpowiednie wskazówki życiowe, sięganie po tego typu środki nie byłoby konieczne.
Każdy rodzic, nauczyciel i wychowawca znają fundamentalną zasadę pedagogiki, że lepsza jest prewencja, profilaktyka, niż terapia i karanie. Karanie i używanie tabletek to już sam w sobie znak jakiejś choroby, porażki, nieskuteczności w wychowaniu. (...) Jej przesłanie jest więc oczywiste: możesz robić rzeczy niekoniecznie dozwolone, a często na tym etapie życia szkodliwe i niemoralne, tylko się zabezpiecz, żeby nie było z tego żadnych niechcianych konsekwencji. Tymczasem ani w życiu, ani w wychowaniu to tak nie działa - zauważa biskup Przybylski.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.