25 marca Zdzisław Krasnobębski opublikował na Twitterze wpis, który rozpoczął dyskusje pomiędzy internautami. Europoseł Prawa i Sprawiedliwości odniósł się w nim do artykułu dotyczącego skarg, jakie na używanie anglicyzmów wpływają we Francji.
Zdzisław Krasnobębski zauważył, że podobne zjawisko ma miejsce w Polsce. Europoseł PiS zapytał się, kiedy w Polsce zacznie być stosowana ustawa o ochronie języka polskiego. Polityk zwrócił przede wszystkim uwagę na "reklamy kaleczące język polski" oraz na angielskie nazewnictwo, które jest bardzo powszechne na polskich lotniskach.
Twitterowy wpis Zdzisława Krasnodębskiego skomentował inny polityk PiS. Janusz Wojciechowski podzielił stanowisko swojego partyjnego kolegi. Komisarz UE ds. rolnictwa stwierdził, że ustawa o ochronie języka polskiego to dzieło nieżyjącego już Zdzisława Podkańskiego, które było obiektem drwin wielu osób.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wpis Zdzisława Krasnodębskiego wywołał dyskusję. Wśród komentujących przeważały osoby, którym propozycja europosła PiS się spodobała. Polityk został przez nich pochwalony za zauważenie zjawiska i napisanie o nim w mediach społecznościowych.
"Gejty", "czekiny", a ostatnio przeczytałem "naukowczyni"; to wariactwo się rozszerza i ustawa chroniąca język polski jest coraz bardziej potrzebna. Co więcej, sądzą, że jest także oczekiwana, w tym przez elektorat m.in. PiS - stwierdził internauta.
Europoseł PiS chce wziąć przykład z francuskiej grupy Oser le francais (Odważ się na francuski). Działacze znad Sekwany krytykują instytucje we Francji, które ich zdaniem nadużywają zapożyczeń z j. angielskiego.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.