W niedzielę (15 grudnia) w jednym z domów w miejscowości Palczewo znaleziono ciało 32-letniego burmistrza Piotrkowa Kujawskiego, Krystiana Betlińskiego i jego ojca, Krzysztofa. Wszystko wskazuje na to, że obaj mężczyźni zginęli w wyniku zatrucia tlenkiem węgla.
Możliwe, że do zgonu lokalnego włodarza i jego ojca doprowadziło zjawisko wywołane silnym wiatrem oraz nieszczelnością w piecu. Strażacy nazywają je "cofką". W rozmowie z o2.pl. mł. bryg. Michał Sochaczewski, rzecznik straży pożarnej w Radziejowie, tłumaczy, jak do niego dochodzi.
Zjawisko może być spowodowane na przykład wyprowadzeniem komina poza poziom kalenicy. Jeśli komin będzie za niski, a kierunek wiatru będzie niekorzystny, zaś dmuchawa w palenisku będzie pracowała zbyt słabo, by wypchnąć spaliny, to powietrze po przejściu przez poziom kalenicy zaczyna się kotłować. Po pokonaniu jakiejś przeszkody - zawija się - tłumaczy bryg. Sochaczewski w rozmowie z o2.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śmiertelna pułapka. Nie żyje burmistrz. Tak powstaje cofka
Strażak dodaje, że powietrze należy traktować jak pewnego rodzaju przekaźnik. Zwraca uwagę, że podobnie jest w przypadku wody, choć obie substancje mają zupełnie inną gęstość i stan. Powietrze jednak może tworzyć wir, podobnie jak woda. Takie turbulencje mogły mieć miejsce nad domem burmistrza.
Poza krawędzią dachu powstają turbulencje. Jeśli wiatr wieje w niekorzystnym kierunku, nad kominem tworzy się bariera, której siła dmuchawy nie jest w stanie przepchnąć. Turbulencje, które powstają nad kominem, mogą spowodować, że powietrze jest wpychane do komina. W ten sposób wydostanie się spalin jest niemożliwe. Jeżeli drzwiczki pieca są uchylone, dojdzie do tak zwanej cofki. Nagle komin działa w drugą stronę. Spaliny zamiast wydostawać się na zewnątrz obiektu kominem, wchodzą do środka przez palenisko - opisuje dalej mł. bryg. Sochaczewski.
Strażak dodaje, że piec zaczyna nieco przygasać ze względu na brak wystarczającej ilości tlenu. W takich warunkach powstaje dym, ale także tlenek węgla, który, jak przypomina nasz rozmówca, jest efektem procesu niepełnego spalania. Podobne zjawisko występuje w łazienkach z piecykiem gazowym. Z tą jednak różnicą, że proces spalania gazu jest "czystszy", bowiem nie wywołuje dymu. Tlenek węgla powstaje, gdy tlenu jest za mało. Cichy zabójca jest niewidoczny i bezwonny.
Jeśli dochodzi do tego w nocy, gdy domownicy śpią, nie są w stanie tego wychwycić - przyznaje strażak.
Tak zmarł Krystian Betliński? Strażak opisuje, co zobaczył
Jak wynika z dotychczasowych ustaleń, śmierć burmistrza i jego ojca nastąpiła w nocy lub nad ranem w niedzielę. Gdy znaleziono ich ciała, były na nich plamy opadowe, co potwierdzało, że zgon nastąpił kilka lub więcej godzin wcześniej. Strażak nie ma wątpliwości, że głównym winowajcą jest tlenek węgla.
W powietrzu nadal było czuć zapach spalenizny. Nie stwierdzono już obecności tlenku węgla, bowiem budynek został przewietrzony. Piec już wygasł, miał temperaturę 12 stopni - opisuje nasz rozmówca.
Rzecznik straży w Radziejowie przyznaje, że są to jego przypuszczenia. Szczegółowo okoliczności śmierci burmistrza Piotrkowa Kujawskiego wyjaśnią policja i prokuratura. Mł. bryg. Sochaczewski odtworzył jednak, jak jego zdaniem mogły wyglądać ostatnie chwile Krystiana Betlińskiego.
Burmistrz prawdopodobnie obudził się rano i już był podtruty. Nie powiązał faktów. Przypuszczam, że udał się do łazienki, gdzie stężenie było wysokie, bowiem pomieszczenie graniczyło z kotłownią. Burmistrz uległ tak szybkiemu zatruciu, że stracił przytomność i już tam został. Stracił świadomość, był nieprzytomny, stężenie tlenku było wysokie i doszło do uduszenia - opisuje strażak.
Palczewo w żałobie. "Wszyscy się zeszli"
Magdalena Sobiesierska, sołtys Palczewa, mówi nam, że znała Krystiana Betlińskiego od dziecka. Mieszka dosłownie tuż obok niego.
Pamiętam, jak się urodził, bo jest ode mnie młodszy. Miły, dobry, sympatyczny, pomocny, przyjaciel. Cóż można o nim powiedzieć, same dobre rzeczy. Całe życie był moim sąsiadem. O jego śmierci dowiedziałam się, gdy zadzwonili do mnie z domu do pracy. Całe Palczewo mocno przeżyło tę tragedię. Wszyscy zeszli się z całej wioski pod domem, przyszli także z Piotrkowa - opisuje sołtys Sobiesierska w rozmowie z o2.pl.
Jak dodaje, władze lokalne i mieszkańcy starają się wspomóc rodzinę burmistrza. Oferowane jest wsparcie psychologiczne. Sołtys Palczewa przyznaje, że jeszcze nigdy w wiosce nie doszło do tragedii, której przyczyną było zatrucie tlenkiem węgla.
Jak się chronić przed tlenkiem węgla? Strażak mówi wprost
Mł. bryg. Michał Sochaczewski mówi, że tylko czujki tlenku węgla są w stanie uratować nad w obliczu takiego zagrożenia. Urządzenia mają odpowiednie sensory, które w porę ostrzegają o "cichym zabójcy", zanim ten zacznie blokować dostęp dla tlenu i samemu łączyć się z krwią.
To jest bardzo dobre urządzenie, które niewiele kosztuje, a może uratować nam życie. Wielokrotnie mieliśmy interwencje, kiedy czujka ta wykonała dobrą robotę. Poza tym piece muszą być dobrze zainstalowane, regularnie badane podczas przeglądów przez kominiarzy czy serwisantów. Wówczas ryzyko jest o wiele mniejsze. Będę jednak powtarzał, że każde źródło centralnego ogrzewania, gdzie mamy do czynienia z otwartym spalaniem płomieniowym, jest potencjalnym źródłem możliwości wystąpienia tlenku węgla. Zawsze może do tego dojść. Tylko czujka tlenku może nas uratować - mówi strażak.
Nasz rozmówca dodaje, że należy także obserwować swoje samopoczucie. Bywa bowiem i tak, że niewielkie stężenie czadu wywołuje objawy, takie jak ból głowy czy nudności. Wraz z jego wzrostem, nasze samopoczucie może być coraz gorsze i prowadzić do zasłabnięcia, a następnie śmierci.
Rafał Strzelec, dziennikarz o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.