Tereny leśne na południowy wschód od Torunia zaatakował wyjątkowo groźny dla drzew szkodnik. – Brudnica mniszka szkodzi głównie sosnom, dlatego lasy w naszym nadleśnictwie są szczególnie narażone. Larwy szkodnika jedzą igły od ich nasady, a reszta odpada z drzewa. Z czasem na gałęziach nie ma igieł i drzewo po prostu obumiera. To może dotknąć setki hektarów lasu, dlatego brudnica jest tak niebezpieczna – wyjaśnia Kamila Czajka z Nadleśnictwa Dobrzejewice w rozmowie z "Gazetą Pomorską".
Przedstawicielka Nadleśnictwa dodaje, że występowanie brudnicy nie jest niczym nadzwyczajnym, jednak w tym roku larw szkodnika jest wyjątkowo dużo. – Wzrost populacji brudnicy zaobserwowaliśmy już w zeszłym roku. Wystawialiśmy pułapki z feromonami, do których łapały się samce szkodnika. Zarówno ich, jak i samic było bardzo dużo. Wtedy już wiedzieliśmy, że w tym roku brudnica będzie problemem - tłumaczy Czajka.
Leśnicy zdecydowali się na przeprowadzenie oprysków części lasów.
Oprysk jest ostatecznością. Staramy się tego nie robić, dopóki widzimy, że natura sobie sama radzi ze szkodnikiem. Brudnicą żywią się ptaki, dotyka je także wirus powodujący krysztalicę. Kiedy szkodnika nie jest tak dużo, to środowisko samo sobie z nim radzi. Jednak przy tak drastycznym wzroście populacji, jak w tym roku, musimy zareagować, bo później mogłoby być za późno – przyznaje Kamila Czajka w rozmowie z "Gazetą Pomorską".
Do 17 czerwca dla mieszkańców będzie zamknięte ok. 600 hektarów terenu nadleśnictwa - zakaz ten obejmuje tylko obszar pomiędzy leśniczówkami Wąkole i Dąbrówka. Do oprysku użyty będzie specjalny środek w takim stężeniu, aby nie był niebezpieczny dla ludzi i środowiska, szczególnie pszczół.
Czytaj także: Mężczyźni są porywani z Czeczenii. Wysyłają ich na wojnę