Ta zabawa skończyła się tragicznie dla 11-letniego Lva Siyanova. Chłopiec chcąc urozmaicić sobie wakacyjny dzień wybrał się na pobliski plac zabaw. Tam postanowił wdrapać się na sam szczyt drabinki przymocowanej do betonowej płyty. Kiedy chłopiec był na górze konstrukcja runęła, miażdżąc 11-latka. Mimo, że świadkowie tragedii natychmiast wezwali pomoc, chłopiec umarł w męczarniach.
Do tego tragicznego zdarzenia doszło na osiedlowym placu zabaw w rosyjskim miasteczku Astrachań. Kiedy gigantyczna betonowa ściana runęła na chłopca, świadkowie tragedii natychmiast ruszyli z pomocą. Jednak płyta okazała się zbyt ciężka. 20 mieszkańców nie mogło sobie poradzić z tak wielkim ciężarem.
"Usłyszałem trzask, odwróciłem głowę i zobaczyłem chłopca na szczycie drabiny, zaraz po tym płyta runęła. Natychmiast wezwaliśmy pogotowie" - tłumaczy Oksana Beschastnova- naoczny świadek wypadku.
Rodzice chłopca uważają, że gdyby służby ratunkowe przyjechały szybciej, chłopiec mógłby przeżyć. "Nikt nie spieszył się do mojego chłopca”- mówiła matka nastolatka Ulyana Siyanov, żaląc się na powolną reakcję służb ratunkowych. Sprawę baba teraz lokalna policja i prokuratura.