To miał być mile spędzony dzień trzyosobowej, kochającej się rodziny. We wtorek 10 stycznia małżonkowie, korzystając z pięknej pogody, wybrali się wraz z synkiem na znaną i lubianą plażę Camacari w Joao Pessoa na wschodzie Brazylii. Chłopiec kąpał się w ocenie, a rodzice odpoczywali na piasku. Nagle wydarzyło się coś strasznego. 13-latek zaczął się topić.
Rodzice zauważyli, że ich dziecko znalazło się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Chłopiec nie potrafił poradzić sobie z potężnymi falami. Te dosłownie wciągnęły go w głąb oceanu. Przerażeni państwo Sampaio rzucili się do wody, by ratować 13-latka. Wtedy zdarzyło się najgorsze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo...
Małżonkowie nie tylko nie byli w stanie pomóc własnemu dziecku, ale i sami zapłacili najwyższą cenę za akt odwagi. Utonęli w oceanie. Chłopca wydobyli z wody dopiero przypadkowi świadkowie. Byli to rybacy, którzy akurat łowili ryby i widzieli dramatyczne sceny. Nastolatkowi udzielono pierwszej pomocy. Udało mu się przywrócić oddech. Został na sygnale przewieziony do szpitala. Tam dochodzi już do zdrowia.
Na miejsce od razu wezwano służby ratunkowe. Nurkowie wyciągnęli na brzeg 43-latka i jego żonę. Niestety, na ratunek dla nich było już za późno. Pomimo podjętej reanimacji, nie udało się przywrócić im oddechu. Oboje zmarli. W jednej chwili chłopiec stracił najbliższe mu osoby.
Jak pisze "New York Post", kondolencje rodzinie złożył miejscowy ksiądz. - Wiem, że okoliczności są bardzo bolesne i trudne do zrozumienia – powiedział duchowny. Dodał też, że "tylko wieczność wyjaśni nam wszystkie tajemnice życia".