Tragedia rozegrała się w czwartek rano na terenie ośrodka wypoczynkowego LIDO w Antoninie. Policja otrzymała zgłoszenie o ciele unoszącym się na jeziorze około godziny 7 rano od przypadkowego spacerowicza. Mimo trwającej kilkadziesiąt minut akcji reanimacyjnej życia dziecka nie udało się uratować.
Kiedy na plaży trwała dramatyczna akcja ratunkowa, niczego nieświadomi rodzice 2,5-latka spali w domku wypoczynkowym około 500 metrów dalej. O tragedii dowiedzieli się dopiero od policji.
Dramat w Antoninie. Dziecko się topiło, gdy rodzice spali po imprezie
Małżeństwo z Ukrainy przyjechało do ośrodka w środę 14 lipca wieczorem wraz z dziećmi i znajomymi. Według relacji świadków, do których dotarł "Super Express", dorośli imprezowali na tarasie do około 5 rano.
Po libacji drzwi budynku zostały niezabezpieczone, więc mały Władysław bez problemu wydostał się z domku i dotarł nad jezioro. Miał na sobie tylko pieluszkę - donosi "Super Express".
2,5-latek dostał się na pomost, z którego wpadł do wody. - Nastąpiło u niego gwałtowne uduszenie przez utonięcie - mówi "Super Expressowi" Marcin Kubiak z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Antonin. Rodzice 2,5-latka usłyszeli zarzuty
W piątek 29-letnia matka i 32-letni ojciec Władysława usłyszeli zarzuty niezapewnienia opieki nad synem i narażenia go na bezpośrednią utratę życia. Oboje przyznali się do winy. Złożyli krótkie wyjaśnienia.
Czytaj także: Dyspozytor stwierdził śmierć kobiety przez telefon. "Rozmowa przeprowadzona w sposób niewłaściwy"
Za to przestępstwo obojgu rodzicom chłopca grozi od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. W chwili zdarzenia matka dziecka miała w organizmie około promila alkoholu. Ojciec był trzeźwy.