Do wypadku na terenie kościoła pw. św. Krzysztofa przy ul. Wyszyńskiego w Tychach doszło w czwartek po godz. 9. Tragicznie zmarły 57-latek miał pomagać przy wymianie żarówek w świątyni. W niewyjaśnionych okolicznościach doszło do jego upadku ze znacznej wysokości, co zakończyło się dla mężczyzny śmiercią na miejscu - poinformowała katowicka "Gazeta Wyborcza".
Po tym jak mężczyzna spadł z wysokości, wezwano pogotowie ratunkowe. Przybyli na miejsce ratownicy medyczni nie byli jednak w stanie przywrócić funkcji życiowych 57-latkowi.
Tragedia w kościele. Nie żyje mężczyzna
Na miejscu tragedii pojawili się prokurator i technik kryminalistyki, zaś policjanci wykonali czynności, które mają pomóc w ustaleniu przyczyn śmierci 57-latka. Śledczy zlecili już wykonanie sekcji zwłok mężczyzny. Ma ona dać odpowiedź na pytanie, czy u zmarłego doszło np. do zatrzymania akcji serca, czego następstwem był upadek z wysokości, czy też mieliśmy do czynienia z nieszczęśliwym wypadkiem.
Dalsze wyjaśnianie sprawy powierzono funkcjonariuszom z Komendy Miejskiej Policji w Tychach. Z nieoficjalnych informacji wynika, że mężczyzna spadł z dość dobrze zabezpieczonego rusztowania.
To kolejne tragiczne w skutkach zdarzenie w Tychach w ostatnich godzinach. We wtorkowy wieczór (23 sierpnia) w okolicach przejazdu kolejowego przy ul. Skalnej pociąg potrącił śmiertelnie 39-letnią kobietę.
"Na miejscu mundurowi zastali załogę Straży Pożarnej oraz Pogotowia Ratunkowego. Ze wstępnych ustaleń wynika, że pociąg techniczny potrącił znajdującą się w rejonie przejazdu kolejowego kobietę. Niestety lekarz, który przyjechał na miejsce, mógł stwierdzić jedynie zgon 39-latki. Mundurowi ustalają teraz, pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Tychach okoliczności jej śmierci" - poinformowała tyska policja.
Czytaj także: To nie żart. Oto nowy kierunek studiów u Rydzyka